Zachwianie poniedziałkowego optymizmu w trakcie wtorkowej sesji najpewniej można wiązać z ostatnimi danymi NBP dotyczącymi do wielkości podaży pieniądza na rynku. Silny przyrost kredytów przy jednoczesnym spadku oszczędności powiększa prawdopodobieństwo podwyższenia stóp procentowych. Szybki przyrost kredytów konsumpcyjnych może w przyszłości wpłynąć na wielkość inflacji. Ostatni raport GUC mówiący o lipcowej deflacji pozwala jeszcze sądzić, że całoroczna stopa inflacji pozostanie z końcem roku na poziomie niższym od zapisów w ustawie budżetowej. Jeżeli jednak nałożymy na to fakt, że ceny żywności pomimo znacznej nadprodukcji nie będą już spadać w tym samym tempie oraz że coraz poważniejszą presję na wzrost cen wywierają ceny paliwa, to członkowie RPP mogą podwyższyć stopy w celu przyhamowania akcji kredytowej i stworzenia zachęty do większego oszczędzania. Niewykluczone że na taki rozwój sytuacji liczyli również uczestnicy poniedziałkowego przetargu bonów skarbowych. Pomimo zwiększonego popytu w stosunku do ubiegłego tygodnia, mniejsza jednak była wartość zrealizowanych ofert, co prawdopodobnie wynikało z braku akceptacji dla wzrostu rentowności oferowanych papierów.Powracając do sytuacji na rynku kapitałowym, silne spadki głównych indeksów giełdowych były oczywiście wynikiem mocnej przeceny akcji BIG-u, BPH i Żywca. Ogół rynku statystycznie wskazywał jednak na większy udział spółek zwyżkujących. Mimo to od strony technicznej potwierdziła swoje znaczenie linia oporu lipcowo - sierpniowych szczytów. Najbliższy poziom wsparcia nieustannie wyznacza w układzie tygodniowym obszar luki cenowej z początku czerwca przy wartości 16 300 pkt. Także wartość obrotów rynku podstawowego oscylująca wokół poziomu 100 mln nie pozwala jeszcze w sposób zdecydowany sądzić o powrocie do poprzedzającego trendu wzrostowego.
.