Kto zwycięży?

Konkurencja na europejskim rynku akcji przebiega nie tylko między tradycyjnymi giełdami lecz również między działającymi dopiero od paru lat giełdami małych i średnich spółek. Jak to wygląda w przypadku Easdaq i Euro.NM?Easdaq powstał w 1996 r. i w tym samym roku została wylansowana idea europejskiego Nowego Rynku, prekursora obecnego Euro.NM. Utworzenie Easdaqu (takiego mini-Nasdaq) dla szybko rosnących spółek high-tech powitano wtedy z nadzieją, jako krok w kierunku tworzenia przez Europę swoich własnych Microsoftów i Inteli.Od samego początku (a więc na parę lat przed wprowdzeniem euro) Easdaq był pomyślany jako prawdziwie paneuropejski rynek (z siedzibą w Brukseli), mający ujednolicone regulacje, w tym przepisy o dopuszczaniu spółek na giełdę (bez względu na to, skąd dana spółka pochodzi), a także w zakresie clearingu i rozliczeń. Nastawił się na spółki wysokiej jakości, obiecujące dużą płynność, a gdy chodzi o klientów, liczył raczej na inwestorów instytucjonalnych.Euro.NM jest natomiast sojuszem paru giełd o małej kapitalizacji, utworzonych przez narodowe tradycyjne parkiety europejskie dla spółek high--tech. Obejmuje m.in. niemiecki Neuer Markt, francuski Nouveau Marché oraz podobne im "nowe rynki" w Brukseli, Amsterdamie i Mediolanie. Jest czymś w rodzaju "klubu", zrzeszającego segmenty poszczególnych rynków narodowych, ale oferującego wspólną platformę obrotu akcjami, dającą brokerom i inwestorom łatwy dostęp oraz łatwy trading na wszystkich rodzimych rynkach. Cieszy się powodzeniem wśród inwestorów detalicznych.Porównanie wynikówPo ponad dwóch latach działalności Easdaq nie osiągnął jeszcze zamierzonej na koniec 1998 r. liczby 50 dopuszczonych spółek; ma ich dopiero nieco ponad 40. O wiele więcej spółek przyciągnął Euro.NM - już 170. Jednak przeciętna kapitalizacja spółki notowanej na Easdaq jest mniej więcej 2-krotnie większa niż na Euro.NM. Łączna kapitalizacja Easdaq to ok. 16 mld funtów, natomiast jego rywala - ok. 43 mld funtów.Wprawdzie łączna wartość kapitału pozyskanego przez spółki z Easdaq (1,7 mld funtów) jest o wiele mniejsza niż w wypadku spółek z Euro.NM (4,7 mld funtów), to jednak wartość ta w przeliczeniu na jedną spółkę jest na Easdaq o wiele większa (418 mln funtów) niż na Euro.NM (255 mln funtów). Dużą przewagę Euro.NM ma jeśli chodzi o średni obrót dzienny - ok. 190 mln funtów, a Easdaq - tylko ok. 17 mln funtów.Również pod względem kształtowania się indeksów lepiej wypadł Euro.NM. Od 31 grudnia 1996 r. do 31 stycznia br. jego indeks wzrósł o 482%, a indeks Easdaq - "tylko" o 224%. W statystyce tej do 18 sierpnia br. sytuacja już się zmieniła - zaczyna wygrywać Easdaq (+222%) gdy Euro.NM tylko + 154%.Jakie perspektywy?Rywalizacja między dwoma rynkami zaostrza się. Co prawda obu nie brak jest spółek-kandydatów, ale z drugiej strony - inwestorzy stają się coraz bardziej wybredni. Zarówno Easdaq jak i Euro.NM są jeszcze rynkami zbyt małymi jak na potrzeby venture capital. Dla inwestorów atrakcyjnym bodźcem jest duża płynność, czego jednak ani Easdaq, ani Euro.NM nie zapewniają jeszcze w odpowiednim stopniu.Atutem Easdaq jest jego struktura paneuropejska, taka jaką chciałoby stworzyć osiem głównych giełd Europy pod przewodem Frankfurtu i Londynu. Stąd zresztą biorą się prognozy, że Easdaq - prędzej czy później - zostanie wchłonięty przez tę przyszłą paneuropejską giełdę, która po 2000 r. ma dysponować jednolitą platformą obrotu akcjami 300 czołowych spółek europejskich. Na razie Easdaq odrzuca zakusy tych giełd (ostatnio Deutsche Börse) starając się przyciągnąć inwestorów i spółki faktem swego partnerstwa z Nasdaq, a więc i perspektywą równoległego obrotu akcjami spółek Easdaqu na tym amerykańskim rynku spółek high-tech.Z kolei Euro.NM obiecuje spółkom i inwestorom harmonizację przepisów giełdowych swoich "nowych rynków", rozszerzenie sojuszu na kolejne parkiety europejskie, w tym londyński Alternative Investment Market (AIM).Bez względu na wynik tej rywalizacji, eksperci skłaniają się do poglądu, że w przyszłości będzie miejsce tylko na jeden paneuropejski rynek dla spragnionych kapitału młodych, szybko rozwijających się spółek high-tech.

Z.S.