Wierzytelności

Zapowiedzi nowego sezonu grzewczego - choć docierające do nas w atmosferze jeszcze letniej - sprawiają, że rynek długów nieco się ożywia.

Wszystko wskazuje, że zwyczajem lat poprzednich, popyt będzie powoli wzrastał przez najbliższe tygodnie. Gdy temperatury gwałtownie obniżą się - popyt przeciwnie. Wzrośnie, i to dosyć wyraźnie.Już od dłuższego czasu akcent w obrocie wierzytelnościami zaciąganymi przez przemysł wydobywczy przesuwa się z kopalń na zakłady zaplecza górniczego. One bowiem, jako jedne z największych w kraju wierzycieli (skutkiem tego, że kopalnie zwiększają swoje płatności wobec nich) próbują odzyskiwać pieniądze sprzedając długi przeterminowane lub kierując je do faktoringu. Jednak nie jest to powszechna praktyka, gdyż kopalnie w zawieranych z kontrahentami umowach, niestety, nadal zakazują cesji wierzytelności i wciąż zapisują klauzule zakazujące naliczania odsetek. Ciekawe, że te same kopalnie zalegają wobec Skarbu Państwa i wielu instytucji państwowych na bajońskie sumy - trudno to pojąć w kategoriach czysto ekonomicznych.Zdaniem wielu pośredników handlujących długami, nie ma powodów do obaw. Pogląd ten znajduje mocne uzasadnienie w ofertach sprzedaży wierzytelności, składanych przez nich w tym tygodniu. Zadłużenie kopalń połączone z presją polityczną różnych grup nacisku to - zdaniem niektórych pośredników - mieszanka, która zapewnia urodzaj na długi sektora wydobywczego. Inwestorów na tym rynku nie powinno to smucić. Ograniczenie swobody obrotu długami - to jest problem - twierdzą dosyć zgodnie.Coraz większym zainteresowaniem cieszą się długi koksowni, co również jest powiązane ściśle z nadchodzącym sezonem grzewczym i z możliwością dokonywania zyskownych kompensat, przy uwzględnieniu relacji między kopalniami i koksowniami. Już kilka lat temu zgłaszano postulaty, aby handel węglem uregulować, np. na podobieństwo zakupu opcji, jednak do tej pory nie udało się tego osiągnąć. Trzeba będzie najpewniej poczekać kolejny rok. Czy jednak ostatni?

PAWEŁ WINIEWSKI