Poniedziałkowa sesja nie wniosła zbyt wiele optymizmu do bardzo niejednoznacznego ostatnio wizerunku krajowego rynku akcji, pomimo piątkowego, nadzwyczajnego zamknięcia Dow Jonesa oraz silnych zwyżek na głównych parkietach Europy. Najbliższe dni pokażą, czy aby reakcja NYSE na raporty o wzroście płac i zatrudnieniu, na razie jedynych istotnych czynnikach negujących konieczność kolejnej podwyżki amerykańskich stóp procentowych, nie była przesadzona. Tak czy inaczej, kilkusetpunktowe wahania DJ w skali tygodnia nie muszą być zapowiedzią stabilnego wzrostu notowań tego wskaźnika przez najbliższe 4 tygodnie, jakie pozostały do najbliższego posiedzenia Fed.Rodzimy parkiet wyróżnia się nie tylko postępującą słabością, ale przede wszystkim wyraźnie obniżonym progiem wrażliwości na docierające nań różnej wagi sygnały okołorynkowe. Brak jednoznacznej tendencji jest konsekwencją wzajemnego oddziaływania dwóch czynników w postaci wciąż dużej dyscypliny i opanowania podażowej strony rynku oraz bardzo ograniczonego, z uwagi na brak inwestorów zagranicznych, dopływu kapitału stymulującego popyt. Wczorajsza sesja jest jednak poważnym sygnałem ostrzegawczym przed możliwym załamaniem tej kruchej równowagi już podczas najbliższych notowań. Podniesienie przez agencję Moody's wiarygodności kredytowej Polski oraz oceny kilku giełdowych banków może w średnim terminie wpłynąć na poprawę atrakcyjności inwestycyjnej GPW dla kapitału zagranicznego, jednak w najbliższej perspektywie nie będzie miało praktycznie żadnego znaczenia. Stąd wniosek, że rynkowi bardzo trudno będzie obronić się przed przełamaniem obowiązującej od roku tendencji wzrostowej, a co za tym idzie przed kolejnym, co najmniej kilkuprocentowym, impulsem spadkowym.
.