Pięć lat Nationale-Nederlanden
Towarzystwo ubezpieczeniowe Nationale Nederlanden zamyka pięciolecie swojej działalności w Polsce liczbą 400 tysięcy klientów. Jego udział w rynku wynosił w końcu czerwca tego roku 8,2%, co daje spółce czwarte miejsce na rynku polis na życie.
Firma otrzymała zezwolenie na prowadzenie działalności na początku sierpnia 1994 r. Największą dynamikę składki zebranej brutto zanotowała na koniec 1996 r. Sama kwota nie była duża (ponad 56 mln zł), natomiast wzrost jej wartości w porównaniu z 1995 r. był prawie siedmiokrotny. Najpoważniejsze zwiększenie udziału na rynku, czyli wielkości świadczącej o rozwoju firmy, towarzystwo zanotowało w 1997 r. Wówczas to rynkowy udział firmy sięgnął 4,6%, podczas gdy rok wcześniej wskaźnik ten wynosił 1,5%.Teraz asekurator dysponuje 91 placówkami, 5,7 tys. agentów, a w swojej ofercie ma 5 funduszy inwestycyjnych (trzy krajowe - fundusz obligacji, mieszany i grupowego ubezpieczenia na życie oraz dwa międzynarodowe - fundusz obligacji i fundusz mieszany). Aktywami tych funduszy zarządza ING Asset Management.Pierwsze półrocze tego roku towarzystwo zakończyło dużo mniejszym zyskiem niż w tym samym okresie rok temu. Firma zakłada także gorszy wynik na koniec 1999 r. Zarząd firmy wymienia trzy powody, dla których zysk netto po sześciu miesiącach wyniósł 7,65 mln zł w porównaniu z 23,96 mln zł w podobnym okresie 1998 r. Po pierwsze, ubezpieczyciel rozwiązał umowy o reasekuracji finansowej, a do tej pory był to dla towarzystwa sposób na finansowanie prowadzenia działalności w Polsce. Rozwiązanie tej umowy naruszyło zabezpieczenie finansowe firmy i przez to zmniejszył się zysk. Niewątpliwie później też będzie to miało wpływ na wyniki finansowe, gdyż towarzystwo reasekurowało 25% swojej działalności. Drugim powodem jest kosztowna kampania reklamowa, prowadzona przez firmę na początku roku (tuż przed rozpoczęciem działania funduszu emerytalnego), trzecią zaś przyczyną mniejszego zysku jest nowy system szkolenia agentów, z którego dochodów firma spodziewa się dopiero w przyszłości. - Rzadko zdarza się, żeby po tak krótkim okresie prowadzenia działalności ubezpieczeniowej, czyli po pięciu latach osiągnąć rentowność bez reasekuracji - powiedział niedawno prezes towarzystwa John Wylie.
R.B.