Czternastego września br. indeks WIG przełamując poziom poprzedniego dołka na poziomie 16375 punktów, zapoczątkował, moim zdaniem, nowy trend spadkowy, na WGPW. Prawie roczny wzrost cen, których zarówno zasięg, jak i czas trwania stanowił dla mnie duże zaskoczenie, został wywołany informacjami o fuzjach i przejęciach przedsiębiorstw, których ceny w wyniku ubiegłorocznego załamania okazały się dla inwestorów branżowych niezwykle atrakcyjne. W tym miejscu warto zaznaczyć, że ceny rosły bez fundamentalnego uzasadnienia, a rynek cały czas oczekiwał ożywienia gospodarczego w skali makro, jak i na poziomie samych spółek.Utracone wschodnie rynki, rosnąca konkurencja, słabo rozwinięty marketing, wzrastające w szybkim tempie koszty działalności oraz brak pomysłów restrukturyzacyjnych słabo wykwalifikowanej kadry zarządzającej, to czynniki, które w największym stopniu wpłynęły na malejącą rentowność działalności spółek oraz mizerne wyniki finansowe. Wynikiem tego jest dalszy spadek zysków przedsiębiorstw w ujęciu nominalnym, czyniącym obecnie fundamentalną wycenę akcji mało atrakcyjną dla inwestorów portfelowych. Dodatkowo sytuację pogarszają powiększające się deficyt na rachunku bieżącym, deficyt budżetowy, problemy ZUS oraz inflacja, stawiająca pod znakiem zapytania poziom stóp procentowych.Jakby krajowych problemów było mało, drożejąca ropa oraz szybki wzrost gospodarczy w USA, potwierdzony danymi o rosnącej sprzedaży detalicznej rodzą obawy o przyszły poziom stóp procentowych w tym kraju.W tym kontekście realny wydaje się spadek WIG do poziomu 14,9 tys. punktów, chociaż w dłuższej perspektywie nie można wykluczyć przełamania tego poziomu i dalszej deprecjacji w kierunku 13,2 tys. punktów.

.