Zamiast ulg mieszkaniowych
Ok. 180 mln zł ma kosztować budżet państwa wejście w życie ustawy o dopłatach do kredytów mieszkaniowych. Nowe prawo zastąpi stosowane teraz ulgi mieszkaniowe. Sejm zajmie się nimi na posiedzeniu zaczynającym się jutro.Dopłaty do kredytów mają być dużo tańsze niż nieefektywny, zdaniem rządu, system ulg. Adresatami programu ma być ok. 40-45% gospodarstw domowych, potrzebujących mieszkań. Mają to być gospodarstwa o "średnich" dochodach. Autorzy projektu ustawy uważają, że najbogatsi nie powinni korzystać z programu, bo "są w stanie samodzielnie, na warunkach rynkowych, zaspokoić własne potrzeby mieszkaniowe". Biedniejszych program nie obejmie dlatego, że i tak nie uzyskają oni zdolności kredytowej. Tych "średnich" podzielono na dwie grupy. Pierwsza, z dochodami nie wyższymi niż 55 tys. zł rocznie, będzie mogła ubiegać się o dopłatę w wysokości połowy bankowych odsetek. Druga grupa to gospodarstwa z dochodem mieszczącym się w przedziale 55 tys. zł - 68,1 tys. zł, mające prawo do dopłaty wynoszącej 30% odsetek. Pierwsi będą mogli korzystać z pomocy państwa przez 5 lat drudzy - przez 3 lata. Ustawa przewiduje jednak, że w obu tych przypadkach okres udzielania dopłat może zostać przedłużony.Z programu będą wyłączeni ci, którzy korzystają z ulg. Jedyny wyjątek to ulga wykorzystana na wykończenie nowo wybudowanego mieszkania. "Wynika to stąd, że wydatki te nie mogły być na tyle duże, by pozwalały na znaczące wykorzystanie limitu dużej ulgi mieszkaniowej" - konstatują autorzy ustawy.
M.CH.