Choć ostatnio doświadczyliśmy kilku emocjonalnych zachowań, to ogólnie sytuacja na rynku stanowi miłe zaskoczenie. Jednak, choć przewagę mają chwilowo optymiści, nie ma jeszcze podstaw, by rzucać się do nerwowych zakupów.Mając na uwadze niepokój goszczący na najważniejszych rynkach zagranicznych, nieobecność inwestorów zachodnich to, paradoksalnie, chwilowy atut naszego rynku. Choć na krajowym podwórku pojawiają się coraz liczniejsze symptomy poprawy sytuacji, to prawdziwe niebezpieczeństwo będzie stanowić reakcja rynku amerykańskiego na prawdopodobną trzecią podwyżkę stóp. Zanim NYSE nie przejdzie (z jakimkolwiek wynikiem) tego testu, warto studzić entuzjazm i nie narzekać na brak, mogącego szybko uciec, kapitału. Do tego czasu, im wyżej zajdzie nasz rynek i im mniejsze będzie zainteresowanie nim zagranicy, tym większe pozostają szanse, że gdyby spadek w USA okazał się znaczący, to nasza giełda przetrwa ten okres w nie najgorszym stylu.Koniunktura na rynku w dłuższym terminie, będzie zależeć od polityków. Choć podatek od zysków kapitałowych tymczasowo podzieli los reformy podatkowej, to sprawa wygląda na przegraną. "Wiedza" rządzących często wywodzi się bowiem z okresu, gdy giełdy kojarzono raczej z hazardem niż z siłą napędową gospodarki. Potrzeba zaś posiadania własnego parkietu zniknie z umysłów decydentów, gdy tylko zakończy się sprzedaż państwowego majątku (czyli przed końcem obowiązywania zwolnienia) i taka "błyskotka", jak rynkowa wycena, przestanie być pożądana.

.