Faxem z Gdańska

Zbliżyliśmy się wreszcie do ideału Sejmu nieustającego. Nie wiadomo jeszcze, czy wyda to sensowne rezultaty, ale podatki i gry polityczne wokół podatków uwięziły posłów na stałe w gmachu przy ulicy Wiejskiej. W środę, 17 listopada, zaświtała nadzieja, że będzie zmiana podatkowa, ale przed nami Senat, a potem podpis prezydenta. Toczy się mecz koalicja - opozycja, z wykorzystaniem wszelkich chwytów regulaminowych. Pamiętam, że przygotowania do wprowadzenia w Polsce PIT-u i VAT-u na progu lat 90., przebiegały w spokojniejszej atmosferze.Podatkowy maraton wypycha z programu sejmowego inne palące kwestie. Nazwa problemu brzmi: harmonizacja naszego prawa z normami Unii Europejskiej. Tegoroczny Raport Komisji Europejskiej na temat postępów Polski na drodze do członkostwa, wytyka nam jedną i podstawową słabość - właśnie opóźnienia w dostosowaniu prawa. Sprostanie wymogom Unii wymagałoby przyspieszenia legislacyjnej taśmy, która i tak pracuje na wysokich obrotach, co potęguje ryzyko błędu. Roczna wydajność Sejmu sięga obecnie około stu ustaw. Część z nich to są nowele ustawowe, czyli tak zwane ustawy o zmianie ustawy. Sporo miejsca i czasu zajmują inicjatywy poselskie, w połowie nonsensowne, które zaśmiecają warsztat legislacyjny. Nie mają one na ogół żadnego związku z dostosowaniem do prawa unijnego - idą często raczej w kierunku Ukrainy i Białorusi. Projekty zbliżające nas z Unią wnosi rząd. Jest to mniej więcej trzecia część ogółu projektów rządowych, które zalegają obecnie w parlamencie. Jeśli traktować serio koniec roku 2002, jako datę pełnej harmonizacji naszego prawa z normami Brukseli, oznaczałoby to uchwalenie kilkuset nowych aktów prawnych w ciągu trzech lat. Wymagałoby to z kolei zawieszenia wszelkiej innej działalności parlamentarnej. Jest to niemożliwe, skoro tak, to taśma parlamentarna, dość już nadwerężona, musi pracować od roku 2000 dwa razy szybciej. Pozostaje jeszcze trzecia, bardzo ryzykowna metoda ryczałtowego, jednoczesnego przyjęcia całego pliku ustaw. Kreślę te scenariusze z niepokojem, bo jeden jest gorszy od drugiego. W tworzeniu nowego prawa liczy się bowiem nie tylko ilość, lecz także jakość. Robiąc dużo i szybko, tracimy koherentność wyłaniającego się systemu prawnego. Resortowa metoda harmonizacji prawnej bardzo w tym pomaga, a szczególny bałagan zapewnia dosłowne tłumaczenie na język polski dyrektyw Unii. Jest to poważne niebezpieczeństwo, które zawisło nad całością produkcji Sejmu, a zwłaszcza nad prawem podatkowym, które rodzi się pod presją czasu i w ogniu politycznej bitwy.

JANUSZ LEWANDOWSKI