Decyzja wicepremiera Balcerowicza o pozostaniu na stanowisku ministra finansów uspokoiła nieco krajowy rynek walutowy, przyczyniając się do umocnienia złotego, jak również kojąco wpłynęła na nerwy giełdowych graczy. Symptomy poniedziałkowej paniki znikły, jednak stwierdzenie, że wszystko jest już w porządku, byłoby przedwczesne. Trudno oprzeć się wrażeniu, że rządząca koalicja ze starcia z prezydentem i opozycją wyszła trochę osłabiona. Nie wiadomo, na jakich naprawdę warunkach Leszek Balcerowicz zgodził się pozostać w rządzie, a ponieważ w szeregach AWS nie brakuje przeciwników jego gospodarczych wizji, wydaje się, że zawirowań politycznych raczej nam nie zabraknie. Z całą pewnością można natomiast stwierdzić, że w przyszłym roku w naszych portfelach będzie mniej pieniędzy. Stanie się tak za sprawą wzrostu podatków pośrednich, o których ani reformatorzy systemu podatkowego, ani opozycja nie wspominają. O nieustannym festiwalu podwyżek cen paliw szkoda nawet mówić. Czynniki te plus zbliżające się wybory prezydenckie każą ze zdwojoną ostrożnością spoglądać na średniookresowe perspektywy WGPW.Z technicznego punktu widzenia, giełda wygląda bardzo dobrze i wydaje się, że grudzień powinien dać inwestorom sporo powodów do zadowolenia. Silnym oporem, którego rynek przynajmniej w tym ruchu nie powinien pokonać, jest strefa pomiędzy szczytami z początku lipca i końca sierpnia tego toku. Daje to jednak indeksom prawie dziesięcioprocentowy potencjał wzrostowy i pozwala z optymizmem patrzeć na najbliższe sesje.
.