Jeśli ktoś wierzy w nadejście efektu stycznia, to chyba nie sprzedaje akcji pod sam koniec grudnia - chyba żeby tylko na chwilę, by zaraz znów (ale nieco taniej) je odkupić? A może to obawa przed tą osławioną pluskwą - że niby bezpieczniej witać ją z gotówką niż z papierami na koncie - lecz akurat w tej kwestii jest chyba odwrotnie (jeśli w ogóle to jakaś różnica?). Tak więc pozostawiono sporo "enesów" (wprawdzie po skróconej dogrywce - ale wydaje mi się, iż czasu na prawdziwe transakcje zupełnie wystarczyło, wreszcie zaś nie zauważyłem żadnej tzw. numeromanii...) - i ciągłe były kontynuacją "jedynie słusznej" wczoraj strategii, wskutek czego w dzisiejszej prasie giełdowej zapewne znów zapanuje słowo "korekta". Tymczasem obecnie naprawdę ważne jest to, co będzie - jak zwykle wprawdzie, ale tym razem jest to naprawdę szczególny poziom: ciekawe, czy starczy determinacji (tj. pieniędzy) na to, żeby nie popsuć tak ładnego rysunku, jak choćby wykres WIG-u? W jakby innej fazie były wczoraj walory Izolacji - przy rekordowym od pół roku wolumenie w wysokości 160 sztuk odnotowały G (i to po "maksie" wzwyż)... Nadal wielu uważa, że dla trwałych podstaw do wzrostów bardzo przydatna byłaby wyraźna poprawa wyników spółek; to wydaje się oczywiste, ale jeśli przez wyniki rozumie się zyski netto, to chyba wiele spośród firm ma na ten temat zupełnie inne zdanie, tworząc rezerwy wręcz na co popadnie - a jeszcze towarzyszy temu sprawa tzw. cen transferowych (+ "offshore") - i wychodzi na to, że to czysta rozrzutność, by mieć zyski, no a już szczególnie - wykazać je tutaj, w Polsce, prawda?

.