Granice pomocy publicznej dla przedsiębiorców
Ustawa o dopuszczalności pomocy publicznej dla przedsiębiorców zawiera niewykonalne przepisy, tworzy nadmiar biurokracji i niepotrzebny wzrost obciążeń dla małych firm - uważają posłowie trzech połączonych komisji: finansów, ochrony konkurencji i konsumentów oraz gospodarki. Projekt wrócił do podkomisji, która pracowała nad nim wcześniej ponad 5 miesięcy.Ustawa jest szczególnie ważna w naszych negocjacjach z Unią Europejską. Polska musi wprowadzić zakaz pomocy publicznej dla przedsiębiorców - tak, jak to jest w krajach UE. Jednocześnie - na wzór unijnego prawa - może określić wyjątki od tej zasady i reguły ich stosowania. Temu właśnie ma służyć ustawa o pomocy publicznej dla przedsiębiorców. Rząd przyjął projekt ustawy już w maju. Jak dotąd nie może on przebrnąć przez komisje sejmowe. Tymczasem - jak mówił wczoraj wiceminister gospodarki Wojciech Katner - Polska już jest spóźniona co najmniej o rok z wprowadzeniem w życie tych przepisów.Jednak zdaniem Adama Szejnfelda (UW), który przewodniczył podkomisji, projekt rządowy "był niedopracowany". Posłowie z trzech komisji zgodnie stwierdzili, że również efekt prac podkomisji pozostawia wiele do życzenia. Helena Góralska (UW) uważa, że zapisy ustawy są nieprecyzyjne. Nakładają m.in. na drobnych przedsiębiorców obowiązek prowadzenia szczegółowej ewidencji otrzymywanej pomocy. Zdaniem posłanki, będzie to niepotrzebne obciążenie biurokratyczne, rażące w zestawieniu ze środkami, jakie ci przedsiębiorcy mogą uzyskać. Ustawa odsyła do rozporządzenia rządu, które ma szczegółowo ustalać, którzy przedsiębiorcy będą podlegać obowiązkowi ewidencji. Według H. Góralskiej, takie ustalenie powinno znaleźć się w samej ustawie. Wiceminister W. Katner bronił projektowanego zapisu, twierdząc, że przyjęte rozwiązanie będzie bardziej elastyczne. - Łatwiej zmienić rozporządzenie niż ustawę - powiedział.Suchej nitki na projekcie nie pozostawiło natomiast Biuro Studiów i Ekspertyz, które zaleciło, by ustawą jeszcze raz zajął się rząd. Z taką opinią nie zgodził się W. Katner, przeciw był też poseł A. Szejnfeld, który przyznał jednak, że podkomisji nie udało się wyjaśnić wszystkich wątpliwości, jakie znalazła w rządowej wersji. - Często było tak, że mieliśmy podczas obrad komplet ekspertów i przedstawicieli rządu, jednak z poselskiej strony byłem tylko ja. Nie mogliśmy w takim gronie podejmować decyzji - powiedział.
M.CH.