Imponujący rozwój usług internetowych oraz związany z nim wzrost notowań spółek tej branży sprawiły, że w ostatnich miesiącach pojawiły się spore różnice między rynkiem akcji jako całością a tą jego częścią, która obejmuje firmy high-tech. Najwyraźniej występują one w USA, gdzie postęp w dziedzinie najnowszych środków łączności jest szczególnie szybki, a jego pozytywne efekty odczuwa cała gospodarka. Niemal regułą stała się ostatnio dysproporcja między hossą w sektorze high-tech a spadkiem popularności przedsiębiorstw tradycyjnych branż. Optymistycznym prognozom dotyczącym internetu towarzyszą jednak wątpliwości, czy obecny boom jest oparty na dostatecznie mocnych podstawach.

Koniunktura na amerykańskim rynku papierów wartościowych oraz jego perspektywy są śledzone ze szczególnym zainteresowaniem przez uczestników giełd na całym świecie, gdyż impulsy z USA wciąż w poważnym stopniu decydują o sytuacji w skali międzynarodowej. Podstawowym problemem dla posiadaczy akcji oraz ich potencjalnych nabywców jest zależność między notowaniami walorów a ogólną sytuacją gospodarczą i wynikającą z niej polityką pieniężną.Inwestorów, i to nie tylko amerykańskich, tradycyjnie niepokoi możliwość podwyższenia stóp procentowych przez Fed. Od czerwca 1999 r. instytucja ta podniosła już oprocentowanie o 1,25 pkt., do 6%. Potrzebę zaostrzenia polityki pieniężnej sugerował w licznych wystąpieniach prezes banku centralnego USA Alan Greenspan, wskazując na duży popyt konsumpcyjny, który może wyprzedzić podaż towarów i usług, prowadząc do nasilenia inflacji.Ostatnio reakcja uczestników rynku kapitałowego na perspektywę dalszego zaostrzania polityki pieniężnej nie jest jednak typowa, co potwierdziła ankieta wśród najzamożniejszych, aktywnych inwestorów, przeprowadzona na zlecenie agencji Bloomberga przez firmę Penn, Schoen and Berland Associates. Zdaniem większości posiadaczy akcji o rocznych dochodach przekraczających 250 tys. USD, notowania na rynku amerykańskim będą rosnąć co najmniej przez rok, a głównym czynnikiem podtrzymującym tę tendencję powinien być trwający już przeszło dziesięć lat szybki wzrost w gospodarce USA. Co ciekawe, inwestorzy nie spodziewają się przy tym, by wyższe stopy procentowe mogły wpłynąć ujemnie na koniunkturę na rynku akcji.Utrwala się bowiem przekonanie, że gospodarka USA weszła w nową fazę rozwoju, gdy szybkie tempo wzrostu nie powoduje niebezpieczeństwa nasilenia inflacji. Istotą sprawy jest coraz wyższa efektywność, której źródeł należy szukać w rewolucji internetowej.Ze zjawiskiem tym w logiczny sposób wiąże się niezwykła popularność, szczególnie na rynku amerykańskim, akcji spółek high-tech. Ankietowani inwestorzy widzą najlepsze perspektywy właśnie dla firm internetowych oraz informatycznych i dlatego za najbardziej prawdopodobny w bieżącym roku uważają wzrost notowań na nasyconym tego rodzaju spółkami rynku Nasdaq. Za stosunkowo atrakcyjne uznali też przedsiębiorstwa telekomunikacyjne oraz farmaceutyczne.Dotychczas prognozy te znajdują potwierdzenie w faktach. Indeks rynku Nasdaq bił w ostatnich tygodniach rekordy, by od początku roku zyskać około 19,5%. Kontrast z tą hossą stanowi malejący popyt na tradycyjne spółki, których reprezentację stanowi nowojorski wskaźnik Dow Jones. Od początku roku stracił on około 5,5%, spadając przejściowo poniżej 10 000 pkt. Co więcej, dane te nie w pełni odzwierciedlają ogólnie niekorzystną sytuację na rynku akcji, gdzie maleje zainteresowanie tradycyjnymi przedsiębiorstwami.Wspomniana ankieta wykazała jednak, że większość inwestorów widzi w tym roku miejsce także dla wzrostu cen akcji tradycyjnych firm przemysłowych, takich jak General Electric czy General Motors i spodziewa się kilkunastoprocentowych zwyżek zarówno Dow Jonesa, jak i S&P 500.Z drugiej strony optymizm dotyczący sektora high-tech nie jest powszechny. Wielu ekspertów i uczestników rynku zaczyna zadawać sobie pytanie, w jakim stopniu zawyżone zostały ceny akcji, zwłaszcza firm internetowych. Szczególny niepokój może budzić fakt, że obecne notowania wywindowano, licząc na pokaźne zyski w przyszłości. Obecnie bowiem regułą w tej branży są pokaźne straty, związane z olbrzymimi nakładami na kosztowny sprzęt i oprogramowanie. Obawy, że ulokowane w internet kapitały nie przyniosą spodziewanego zwrotu, mogą skłonić część inwestorów do pozbywania się akcji, powodując znaczne korekty, a nawet załamania w najpopularniejszej obecnie części rynku kapitałowego. O dużej wrażliwości spółek high-tech na wahania notowań mogli przekonać się w ostatnich tygodniach uczestnicy giełd w Tokio i Hongkongu, a w ślad za nimi także rynku Nasdaq oraz czołowych parkietów europejskich.

A.K.