Rynek wciąż nie może zdecydować się, w którą stronę podążyć. Prawdopodobnie, wobec poprawy koniunktury w USA, o kierunku zdecydują kumulujące się krajowe informacje. Pozytywne jest obniżenie, chociaż symboliczne, deficytu handlowego oraz niższe tempo wzrostu cen żywności. Z kolei impulsem do korekty może być opublikowanie danych o zadłużeniu przedsiębiorstw za granicą. W ujęciu mikroekonomicznym przedsiębiorcy reagują prawidłowo, uprawniając arbitraż - zrównanie się kosztu obsługi kredytów nastąpiłoby bowiem dopiero po kilkudziesięcioprocentowej dewaluacji. W ten sposób RPP stosując dla osiągnięcia celu inflacyjnego we względnie otwartej gospodarce stopy procentowe sama stworzyła dla tego celu zagrożenie. O ile dalej będą rosnąć stopy realne (a tak prawdopodobnie się stanie na skutek spadku inflacji), z tygodnia na tydzień będzie rosła masa pieniądza, która w przypadku obniżki stóp będzie starała się opuścić nasz kraj osłabiając złotego.Choć obecna sytuacja może spowodować zaniepokojenie inwestorów i korektę, to paradoksalnie może sprzyjać kolejnej fali hossy. Moim zdaniem, aby uchronić cel inflacyjny w dłuższym ujęciu przed skutkami potencjalnego kryzysu walutowego, RPP będzie zmuszona w ciągu najbliższych miesięcy powoli obniżać stopy - a to, jak wiemy, jedna z najlepszych pożywek dla hossy.