Najważniejszym zadaniem, stojącym przed mniejszościowym rządem Jerzego Buzka, jest przedstawienie wiarygodnego programu gospodarczego. Czy to się komu podoba czy nie, wiarygodność rządu, w którym nie ma przedstawicieli Unii Wolności, a szczególnie Leszka Balcerowicza, jest zachwiana, co może mieć wpływ na decyzje zagranicznych inwestorów i dealerów walutowych. Wiarygodność rządu się zmniejszyła, a problemów nie ubyło. Za trzy tygodnie kolejny komunikat NBP o stanie rachunku bieżącego może być zimnym prysznicem dla tych, którzy zapomnieli o ciążącym na naszej gospodarce problemie bilansu wymiany z zagranicą. Przy niekorzystnym zbiegu okoliczności może się zdarzyć, że deficyt w kolejnym miesiącu będzie większy niż dotychczas, co wywoła wśród inwestorów panikę. Słaby, mniejszościowy rząd może mieć kłopoty z jej opanowaniem. Nie ma co liczyć na to, że w najbliższych miesiącach saldo na rachunku bieżącym wyraźnie się poprawi. Sugerowała to Hanna Gronkiewicz-Waltz, która zapewne dysponuje wstępnymi informacjami, obejmującymi kolejny miesiąc i prognozami krótkoterminowymi. Wciąż poruszamy się po polu minowym i kolejna zła wiadomość o stanie bilansu może wywołać nie lada kłopoty.Ruch należy do rządu, który powinien postarać się o to, by inwestorzy uwierzyli w jego reformatorskie zamiary, a przede wszystkim w wolę dalszego dyscyplinowania finansów publicznych. Papierkiem lakmusowym będą założenia dotyczące przyszłorocznego budżetu, które powinny do końca miesiąca zostać podane do publicznej wiadomości. Pierwsze posunięcia premiera i wypowiedzi ministrów i doradców gospodarczych rządu dają podstawy do umiarkowanego optymizmu. Za kształt budżetu odpowiedzialny będzie Jarosław Bauc, nowy minister finansów, w gruncie rzeczy architekt poprzednich budżetów. Bauc w wypowiedziach dla prasy uznał dyscyplinę budżetową za cel nadrzędny, choć uchylił się od komentarza, dotyczącego konkretnych wielkości planowanego deficytu. To zresztą nie jest sprawą łatwą, gdyż na równowagę gospodarczą wpływa nie tyle deficyt budżetowy, zapisany w ustawie, ile całokształt deficytu finansów publicznych. W ubiegłym roku ten ostatni przekroczył 3 proc. w stosunku do PKB, co było jedną z przyczyn wzrostu inflacji oraz deficytu na rachunku bieżącym. Ustępujący wicepremier Leszek Balcerowicz proponował, by w roku przyszłym niedobór w finansach publicznych był nie większy niż 1,5 proc. PKB (ok. 10 mld zł), eksperci AWS doradzali nieco większy ? 2,2 proc. (ok.14 mld zł).Oliwy do ognia dolały wypowiedzi Bogusława Grabowskiego. Ten zwolennik bardzo twardego budżetu jeszcze niedawno był zdania, że finanse publiczne powinny być nie tylko zrównoważone, ale jak najszybciej trzeba wygospodarować nadwyżkę, która pomoże w sterylizacji napływających do Polski pieniędzy z funduszy pomocowych. Przyjrzawszy się projektom założeń budżetowych na rok przyszły stwierdził jednak, że są one nierealne i nie da się zamknąć budżetu z tak niskim deficytem. Według niego, stan finansów jest znacznie gorszy, niż się oficjalnie podaje. W tym roku wiele wydatków jest niedoszacowanych (dotacje do emerytur z tytułu wyższej indeksacji, obsługa długu wewnętrznego i zagranicznego z powodu wyższych stóp procentowych i słabszego złotego, dotacje do Funduszu Pracy z powodu wyższego bezrobocia). B. Grabowski słusznie podkreśla, że wydatki tegorocznego budżetu są niedoszacowane, a niektóre z nich przeniesione zostaną na rok przyszły. Nie mówi jednak, że również dochody budżetu mogą być w tym roku wyższe. Bardzo źle, że inflacja jest wyższa niż założona w celu inflacyjnym NBP (za którego realizację nawiasem mówiąc odpowiedzialna jest RPP, w tym Bogusław Grabowski). Wyższa inflacja zawsze wpływa na dwie strony budżetu ? powoduje wzrost dochodów z VAT oraz z PIT-u, a także wzrost składek ZUS. Jednocześnie wyższe będą niektóre wydatki osobowe, dotacje do emerytur, koszty obsługi długu.Bogusław Grabowski jest nie tylko członkiem Rady Polityki Pieniężnej, ale także wpływowym doradcą AWS. Jego słowom z uwagą przysłuchują się krajowi i zagraniczni inwestorzy. To, co usłyszeli, było bardzo niepokojące. Aż dziwne, że po takich wypowiedziach złoty nie stracił na wartości i nie załamał się kurs akcji. Niektórzy komentatorzy zastanawiają się, czy wypowiedź Grabowskiego nie jest wstępem do propozycji rozluźnienia polityki budżetowej. Minister Bauc powinien szybko udzielić na to odpowiedzi.
Witold Gadomskipublicysta ?Gazety Wyborczej?