RPP zapewne podniesie stopy
Napięcie rosło w miarę zbliżania się do finału, czyli środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Wszyscy główni aktorzy tego inflacyjnego dramatu wystąpili już na scenie, dzięki czemu problem zarysował się w pełni, w całej swej złożoności.Wcześniejsze reakcje na kłopoty z rosnącymi cenami i deficytem na rachunku obrotów bieżących przypominały kurację w wykonaniu upartego konowała, który aplikuje za każdym razem zastrzyk z penicyliny ? czyli podwyżkę stóp procentowych. Było to wygodne dla rządu, udającego zdziwienie, że założenia inflacyjne budżetu 2000 nie są realizowane i oczekującego biernie stosownych korekt polityki pieniężnej.Tym razem, na szczęście, minister finansów ? świadom jakie problemy rodzi porażka inflacyjna dla przyszłorocznego budżetu i koniunktury gospodarczej ? wkroczył na scenę ze swoimi propozycjami. Zasugerował czasowe zawieszenie ceł na produkty rolne i sięgnięcie po kontyngenty zbożowe, poszerzył pole debaty. Nagle, rozmaite elementy polityki gospodarczej i rozpatrywane dotąd osobno, zaczęły wiązać się w całość.Problem walki z inflacją stanął już nie tylko jako zadanie polityki pieniężnej i polityki fiskalnej. Do tablicy przywołany został resort rolnictwa i dotychczasowe narzędzia ochrony rynku żywnościowego. Zwrócono uwagę na stopień monopolizacji rynku paliwowego i podwyżki akcyzy, wreszcie wypłynął problem rynku pracy i indeksowania płac. Stosownie do bieżących oczekiwań inflacyjnych.Ukazało się wiele wymiarów w miejsce jednego. Nie ma nic złego w uczciwym przedstawieniu konfliktu interesów producentów rolnych i reszty społeczeństwa, czyli konsumentów. Jest to jedyny sposób na edukację ekonomiczną społeczeństwa. Zarysowała się prawda o potrzebie wyboru politycznego, czyli przełamania interesów grupowych. Tylko z takiego całościowego oglądu sprawy może narodzić się realny plan walki z inflacją. Jedynie w kontekście takiego planu mają sens korekty stóp procentowych.Mając nagłośniony konflikt wewnętrzny, rząd na razie zrobił unik. W poniedziałek nie wyłoniła się strategia rządowa. Resorty finansów i rolnictwa pozostały przy swoich zdaniach, co socjotechnicznie wydaje się zręczne, ale oznacza uchylenie się od odpowiedzialności i przerzucenie całego kłopotu na Radę Polityki Pieniężnej. Nieładnie, bo gestorzy polityki pieniężnej powinni wiedzieć, jak wkomponują się stopy procentowe w całokształt polityki gospodarczej. Tymczasem będą dzisiaj podejmowali decyzję nie wiedząc, co wyniknie z przeciągania liny między ministrem Baucem i ministrem Balazsem. Niepewność zapewne skłoni do podwyżki stóp ? na wszelki wypadek.
JANUSZ LEWANDOWSKI