Dzisiejszy debiutant - J. W. Construction - potrafi nie tylko budować i sprzedawać najwięcej mieszkań w kraju. Okazuje się, że ma ludzi, którzy wiedzą, jak postawić na nogi zagrożoną kiedyś spadkiem do trzeciej ligi drużynę piłkarską - Polonię Warszawa (została przejęta przez dewelopera w ubiegłym roku). Nie tylko udało im się oddalić to zagrożenie, ale przed trzema tygodniami, gdy "czarne koszule" po serii meczów bez porażki, rozprawiły się z KSZO Ostrowiec - ostatnim zespołem z czoła tabeli, z którym przyszło się im zmierzyć, mają szansę na awans do ekstraklasy. Niestety, tydzień później Polonia zaprzepaściła tę szansę, przegrywając sromotnie z outsiderem.

Dlaczego o tym piszę? Otóż ewentualny awans Polonii do grupy drużyn pierwszoligowych w prospekcie emisyjnym spółki został wymieniony w czynnikach ryzyka. Utrzymanie klubów należących do J. W. Construction (spółka jest właścicielem również drużyny siatkarskiej J. W. Construction AZS Politechnika) wiąże się z kosztami rzędu 5 mln zł rocznie. Gdyby Polonia trafiła do ekstraklasy, wydatki J. W. Construction na sport musiałyby istotnie wzrosnąć, a niekoniecznie zależy na tym inwestorom giełdowym (no chyba że są akurat zwolennikami stołecznego klubu). Czy zatem pomiędzy akcjonariuszami spółki i kibicami "czarnych koszul" zachodzi konflikt interesów? Nie dowiemy się tego, jeśli nie poznamy efektów marketingowych ewentualnego awansu.