W ciągu ostatnich kilku dni drożała nie tylko ropa naftowa. Nastały także nieco lepsze czasy dla złota, którego ceny w środę doszły do poziomu najwyższego od miesiąca. Inwestorzy znów polubili złoto, ponieważ pozwala ono uchronić się przed inflacją, a zagrożenie nią z powodu drogiej ropy i żywności jest wysokie.
Wczoraj za uncję trojańską złota płacono na nowojorskim rynku Comex po 923,3 USD, czyli nieco mniej niż środowe 928,6 USD. Wpływ na ten niewielki spadek miało umocnienie dolara, które zwiększyło cenę złota dla inwestorów spoza strefy dolarowej.
Licząc od początku maja, kiedy ceny kruszcu osiągnęły poziom prawie że najniższy w tym roku (mniej niż zanotowane wtedy 850 USD za uncję płacono jedynie na pierwszej sesji stycznia), do środowej górki notowania podskoczyły już o ponad 9 proc. Wciąż mają jeszcze co odrabiać. Rekord cen złota z rynku nowojorskiego, który padł w drugiej połowie marca, wynosi bowiem aż 1004,3 USD. Potencjał do zwyżki wynosi więc jeszcze drugie 9 proc. Jak zauważają specjaliści, przy pnących się bardzo szybko w górę notowaniach ropy naftowej i utrzymującej się presji na ceny żywności rośnie zagrożenie inflacją, a to jest z reguły bardzo ważna przesłanka do zakupów kruszców.
Kto wie, czy złoto nie podskoczy nawet dużo bardziej niż tylko w pobliże swojego rekordu. Względem ropy jest ono teraz wyjątkowo atrakcyjne. Jak policzył Peter Grandich, analityk i autor newslettera o surowcach, zachowanie relacji między historycznymi stopami zwrotu z ropy i złota wymagałoby, żeby to drugie zdrożało do około 1500 USD za uncję.