Większość krajów położonych na obszarze od Bałtyku po Adriatyk i Morze Egejskie doświadcza w tym roku spadku koniunktury na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Wyraża się to w niższej dynamice cen, spadku sprzedaży oraz niższej liczbie rozpoczętych budów. Jednak tempo i przebieg tego procesu różni się czasem bardzo wyraźnie w zależności od kraju. W krajach bałtyckich był on najbardziej zdecydowany, w Bułgarii - być może dopiero się rozpoczyna. Czechy sytuują się gdzieś pośrodku regionalnej stawki. W przeciwieństwie do Polski mieszkania wciąż tam drożeją, a popyt spada stosunkowo powoli.
W pierwszych latach XXI wieku jedynie 1-2 proc. nieruchomości sprzedawano w Czechach inwestorom zagranicznym. Mimo to ceny rosły o kilkanaście procent, by w końcu w minionym roku podskoczyć o około 20 proc. Nawet jak na najbogatszy po Słowenii kraj Europy Środkowej, o wciąż dużych niezaspokojonych potrzebach, taki wzrost okazał się dla konsumentów za wysoki. Przynajmniej na razie rozczarowali się jednak ci, którzy spodziewali się twardego lądowania i stabilizacji podobnej do tej w Polsce. W ostatnich miesiącach mieszkania drożeją nawet o 10 proc. w stosunku rocznym. To, jak będzie w dalszej części bieżącego roku, stanowi sporą niewiadomą.
W I kwartale tego roku oddano do użytku 9158 mieszkań i domów. Jest to o 9,8 proc. więcej niż w roku 2007. 2000 obiektów ukończono w samej Pradze. To dość dobre wyniki, choć nie spełniają oczekiwań władz. Rząd szacuje bowiem, że aby w ciągu kilku lat zaspokoić potrzeby mieszkaniowe społeczeństwa, co roku powinno być udostępnianych około 45 tys. lokali. Tymczasem choć w kolejnych kwartałach liczba mieszkań powinna rosnąć, to jednak już ze znacznie mniejszą dynamiką. - Raczej trudno będzie o to, by w następnych kwartałach powtórzył się tak solidny wzrost liczby ukończonych mieszkań, ponieważ w drugiej połowie ubiegłego roku, ze względu na niepewność dotyczącą zmiany VAT i wysoki popyt, budownictwo mieszkaniowe zanotowało ponad 40-procentowy wzrost - powiedział Czeskiej Agencji Prasowej (CTK) Petr Dufek, analityk banku Ceska Sporitelna. Rzeczywiście, podniesienie podatku VAT na sprzedaż nieruchomości musiało wpłynąć na fakt, że wiele osób przyspieszyło zakupy, by zdążyć przed wejściem zmian w życie. Mogło to zaciemnić prawdziwy obraz rynku.
Wprawdzie w I kwartale rozpoczęto 9750 budów, ale to już tylko o 4,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Podaż odpowiedziała w tym wypadku - choć jak zwykle z opóźnieniem - na zmianę popytu, który z kolei reaguje na lekkie spowolnienie w gospodarce i wzrost kosztów kredytu. Wartość podpisanych w I kwartale umów na udzielenie pożyczek hipotecznych spadła o około 9 proc. To pierwsza obniżka od wielu lat. Zapewne swoją rolę odgrywają tu wieści ze Stanów Zjednoczonych, wpływające na skłonność do zadłużania się. O tym, że zagrożenie niewypłacalnością nie jest nierealne, świadczą dane dotyczące niespłaconych kredytów. W 2007 r. banki przejęły z tego tytułu w sumie 400 tys. aktów własności, najwięcej w historii. Nie wiadomo jednak, jaką część tej liczby stanowią nieruchomości.
W tej sytuacji wzrasta liczba mieszkań gotowych, a nie sprzedanych, co dotychczas było rzadkim zjawiskiem. Według ekspertów przepytanych przez portal Aktualne.cz, na klienta czeka obecnie około 5000 lokali oddanych do użytku nie wcześniej niż trzy lata temu. Niektórzy twierdzą, że zwiastuje to dalszą redukcję wzrostu cen, potencjalnie nawet do zera.