"Dzisiejsza sesja na warszawskim parkiecie niczym nie obiegała od obrazu poprzednich. Jedynie co ją odróżniało od wczorajszych i przedwczorajszych notowań było to, iż tym razem indeks spółek o największej kapitalizacji nie otworzył się dużo poniżej wczorajszych zamknięć" - ocenił w komentarzu Marcin Stebakow, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego.
Otwarcie na poziomie 2.746,28 pkt czyli 12pkt powyżej wczorajszego zamknięcia dawało nadzieję na oddech, w postaci korekty ostatnich ruchów spadkowych. Początek sesji na to wskazywał, jednakże z każdą minutą rosły obawy o stan naszego rynku oraz o możliwość pogłębienia spadków z ostatnich dni. Dla porównania należy wspomnieć tutaj o innych europejskich parkietach, które dzisiaj zachowywały się stabilnie.
Wczorajsze rozpaczliwie wybronione wsparcie przy marcowym dołku na wysokości 2.716,57 pkt. zostało dzisiejszego dnia przebite. Przebicie miało miejsce chwilę po godz. 14. i spowodowało uruchomienie fali zleceń koszykowych dużych inwestorów, którzy prawdopodobnie mieli ustawione w tym miejscu zlecenia "stop loss". Tym samym została utorowana droga do poziomów 2.669,4 pkt gdzie znajdowało(!) się minimum ze stycznia br.
Indeks został zepchnięty do poziomów 2.686-2.679 pkt, na których doszło do ok. godzinnej stabilizacji.
Gdy wydawać by się mogło, iż jest to już koniec dzisiejszego thrillera z WIG20 w roli głównej, nastąpiło kolejne tąpnięcie, które spowodowało naruszenie granicy styczniowych dołków. Tym samym zostały wyznaczone nowe roczne minima indeksu spółek o największej kapitalizacji na poziomie 2.669,17 pkt.