Ceny ropy naftowej wzrosły w środę zarówno w Nowym Jorku, jak i w Londynie po raz pierwszy od trzech dni. Przyczynił się do tego przede wszystkim raport amerykańskiego Departamentu Energii, który pokazał większy od spodziewanego spadek zapasów benzyny w Stanach Zjednoczonych. Został on spowodowany mniejszym importem, a także zamknięciem kilku rafinerii.
Rezerwy benzyny spadły aż o 6,39 mln baryłek do 202,8 mln baryłek, najbardziej od października 2002 r., kiedy to huragan Lili i tropikalny sztorm Isidore zdewastowały zakłady przetwórcze i platformy wydobywcze na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. Analitycy spodziewali się spadku amerykańskich zapasów benzyny o 2,15 mln baryłek.
Mniejsze były też w minionym tygodniu rezerwy surowej ropy. Spadły one o 316 tys. baryłek, podczas gdy analitycy spodziewali się ich zwiększenia o 300 tys. baryłek.
Zapasy benzyny spadły tak drastycznie przede wszystkim dlatego, że rafinerie zmniejszały produkcję i mniej importowały w wyniku wcześniejszego znaczącego skurczenia się popytu.
Rafinerie wykorzystywały jedynie 85,9 proc. mocy produkcyjnych, o 1,1 punktu procentowego mniej niż tydzień wcześniej.