Jeden z największych banków inwestycyjnych na Wall Street przejdzie pod kontrolę Koreańczyków? Jest to możliwe. Korea Development Bank, zależny od rządu w Seulu, nie ukrywa, że na jego celowniku znalazł się Lehman Brothers.
Rzecznik KDB poinformował w piątek, że przejęcie Lehmana jest jedną z opcji rozwoju. Azjatycki bank jest otwarty na łączenie się zarówno z krajowymi, jak i zagranicznymi firmami finansowymi. Chce wyeliminować w ten sposób swoje słabe punkty przed planowaną na 2012 r. jego prywatyzacją.
Temat wywołały doniesienia prasowe o tym, że Lehman już wcześniej zwrócił się do dwóch podmiotów - chińskiej firmy brokerskiej CITIC oraz właśnie do KDB - z propozycją objęcia połowy swoich udziałów. Rozmowy rozpadły się, bo Lehman żądał za wysokiej ceny. Najwyraźniej jednak Koreańczycy mają chęć do nich powrócić.
Zdaniem analityków, sfinansowanie zakupu większościowego pakietu akcji Lehmana nie byłoby dla Azjatów problemem. Wycena rynkowa potentata z Wall Street drastycznie spadła po tym, jak stał się on jedną z głównych ofiar kryzysu subprime. Korzystny dla Azjatów jest też niski kurs dolara. Jest jednak problem innego rodzaju - nie wiadomo, jak na taką inwestycję patrzyłby amerykański rząd i czy nie dążyłby do zablokowania przejęcia.
W piątek rynek zareagował na doniesienia z euforią i kurs akcji Lehmana wzrósł o 15 proc. Kapitalizacja banku przekroczyła 10 mld USD. Lehman był mocno zaangażowany na rynku obligacji związanych z rynkiem nieruchomości i przez moment wydawało się, że może mu grozić bankructwo.
