Wiele indeksów rynków dojrzałych próbowało w tym miesiącu powrócić powyżej swego dołka z marca tego roku. Niestety, próba ta nie powiodła się. W rezultacie w najbliższych tygodniach będziemy prawdopodobnie świadkami kontynuacji spadków cen akcji na giełdach zagranicznych, ale także w naszym kraju. Wciąż bowiem jesteśmy świadkami odpływu oszczędności z TFI. W lipcu klienci wycofali z tych instytucji 3,5 mld zł, co było drugim najgorszym wynikiem w historii. Udział akcji w portfelach OFE jest wprawdzie nieznaczny (w lipcu wynosił tylko 28,9 proc.), ale mimo to krajowe fundusze emerytalne nie są obecnie skłonne do wykazywania zbyt dużej aktywności po stronie popytowej.
Analizując związki polityki inwestycyjnej OFE z sytuacją na polskim rynku akcji, warto zwrócić uwagę na wypowiedź Agnieszki Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy i polityki społecznej, z 14 maja tego roku, która zapowiedziała złożenie propozycji modyfikacji limitu inwestycji zagranicznych (obecnie 5 proc.).
Zwróciła też uwagę, że Komisja Europejska rozpoczęła proces administracyjny, który może doprowadzić do tego, że kwestia sposobu, w jaki OFE inwestują pieniądze za granicą, stanie się przedmiotem oceny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Moim zdaniem, zapowiedzi wzrostu tego limitu do 30 proc. (co postuluje m.in. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych) mogą w pewnym stopniu przyczynić się do kontynuacji procesu pogłębiania słabości segmentu małych spółek (sWIG80) w stosunku do sektora spółek o największej kapitalizacji (WIG20).
Powstaje bowiem obawa o to, w jakim stopniu zarządzający funduszami emerytalnymi, mając w perspektywie zwiększenie swobody kupowania akcji płynnych spółek na zagranicznych giełdach, będą zainteresowani angażowaniem kapitału w sektorze akcji małych i średnich rodzimych spółek.