Dyskusja pod hasłem „Jak uczyć giełdy młode pokolenia? Jak zerwać z syndromem kasyna?" zaczęła się od prób wytłumaczenia, dlaczego młodzi Polacy coraz mniej interesują się giełdą i inwestycjami. – Skoro sami decydenci mają marne pojęcie o rynku kapitałowym, to trudno mieć pretensje do młodych ludzi, że nie chcą w tym rynku uczestniczyć – stwierdziła Ewa Paga, prezes Fundacji im. Lesława A. Pagi, współorganizującej m.in. Szkolną Internetową Grę Giełdową, w której co roku uczestniczy około 20 tys. uczniów. Dlatego jej zdaniem rozwiązywanie problemu trzeba zacząć od polityków, którzy decydują o szkolnictwie. Chociaż na nauczanie przedsiębiorczości w całym programie szkoły przewidziane jest tylko 60 godzin, to i tak – na co zwracali uwagę obecni na widowni studenci – ten czas jest w dużej mierze tracony np. na naukę wypełniania PIT czy pisania CV. Tu jednak są szanse na poprawę. – We współpracy z NBP od przyszłego roku w czterech miastach ruszą studia podyplomowe dla nauczycieli przedsiębiorczości – zaznaczył Zbigniew Augustynowicz, zastępca dyrektora departamentu edukacji i wydawnictw NBP.

Nie ma co liczyć na to, że młodzi Polacy zostaną wyedukowani pod kątem finansowym przez rodziców. – W USA 60 proc. dorosłych posiada akcje – czy to bezpośrednio, czy poprzez fundusze. Interesują się więc giełdą, bo od niej po części zależy ich byt. Tę wiedzę przekazują dalej. A u nas giełdą interesuje się kilka procent Polaków – podkreślał Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion. – Kiedyś to studenci przyprowadzali rodziców, by ci zakładali rachunki maklerskie. Teraz widać trend odwrotny, to rodzice otwierają rachunki dzieciom, choć nadal są to nieliczne przypadki – dodawał Michał Wojciechowski, wicedyrektor DM BOŚ.

Debatujący uznali, że trzeba szukać nowoczesnych rozwiązań edukacyjnych. – Instytucje państwowe, które mają zapisane w statutach działania z zakresu edukacji ekonomicznej, wydają broszury czy książki. Pytanie, czy nie należałoby jednak mówić do młodych osób ich językiem, przy użyciu narzędzi, z których korzystają – smartfonów, social mediów, gier – i przez rozrywkę uczyć, jak funkcjonują rynki – wskazywał Wojciechowski. – Musimy zacząć edukację finansową od gier i zabaw w przedszkolu. Musimy nauczyć młodych Polaków dbania o finanse osobiste. To się przez efekt skali przełoży na giełdę, choć potrzeba na to lat. Ale to trzeba zacząć robić już teraz, bo później będziemy żałować – apelował Grzegorz Jajuga z CFA Society Poland.