Ostatecznie zamknął się 0,6 proc. na plusie. Podczas nagłego skoku indeksu obroty wzrosły aż o 53 proc., a najbardziej drożały akcje China Merchant Bank i Sinopec. Wszystko wskazuje, że zawirowania na giełdzie były skutkiem błędu tradera lub systemu elektronicznego.
Przecieki mówią, że do błędu doszło w domu maklerskim Everbright Securities. Firma ta jest obiektem śledztwa regulatora, a obroty jej akcjami na giełdzie w Szanghaju zostały zawieszone.
– Nie widziałem takiego błędu od co najmniej 10 lat. To naprawdę duża dziura, która pokazuje nie tylko defekty w systemach domu maklerskiego Everbright, ale również w funkcjonowaniu głównego rynku akcji – twierdzi Chen Xingyu, analityk z szanghajskiej firmy Phillip Securities Group.
Eksperci wskazują, że tego typu zawirowania na giełdzie nie przysłużą się nastrojom na chińskim rynku akcji, które w ostatnich miesiącach były dosyć słabe. – Takie zamieszanie jak podczas piątkowej sesji nie pomoże w poprawie nastrojów na rynku. Wielu inwestorów będzie uznawać zwyżki przy słabych nastrojach jako nieracjonalne i nielogiczne – twierdzi Li Jun, strateg z China Central Securities.
Indeks Shanghai Composite stracił od początku roku ponad 6 proc. (S&P500 zyskał 18 proc.), do czego przyczyniły się obawy przed spowolnieniem gospodarczym w Chinach oraz niepewność związana z polityką nowych chińskich władz.