Cofnięcie nastąpiło jednak przy stosunkowo niskich obrotach, więc trudno mówić o zmasowanej ucieczce inwestorów, zwłaszcza zagranicznych.
Przez większą część sesji krajowe indeksy miały wyraźny problem z obraniem kierunku notowań – poruszały się w wąskim przedziale wahań wokół poziomów z ubiegłotygodniowego zamknięcia. W końcowej fazie handlu inicjatywę na rynku przejęli sprzedający, spychając główne wskaźniki mocno na południe.
Negatywne nastroje korespondowały z sytuacją na pozostałych rynkach akcji, gdzie nieco więcej do powiedzenia mieli sprzedający. Jednak zasięg spadków był tam wyraźnie mniejszy niż w Warszawie. Generalnie inwestorzy chętniej pozbywali się papierów notowanych na giełdach rynków wschodzących. Przecena dała się we znaki inwestorom m.in. w Pradze, Budapeszcie czy Stambule.
Większego wrażenia nie zrobiły na rynkach wyniki niedzielnych wyborów parlamentarnych w Niemczech. Wygrała je ponownie koalicja CDU/CSU, ale uzyskując gorszy wynik niż cztery lata temu.