– Podtrzymujemy składane już deklaracje o naszym wstępnym zainteresowaniu udziałem w prywatyzacji PKP Energetyka i uważnie śledzimy ten proces – mówi z kolei Piotr Ludwiczak z biura prasowego Enei. Jak podkreśla, wiele kwestii podczas tej prywatyzacji wymaga dokładnej analizy.

Obawy inwestorów budzą kwestie związane z przyszłymi warunkami sprzedaży dla spółek z grupy PKP i restrukturyzacją zatrudnienia.

Energa nie udzieliła odpowiedzi na nasze pytania. Jednak niespełna miesiąc temu jej prezes Mirosław Bieliński deklarował zainteresowanie akcjami PKP Energetyki do pewnego poziomu cenowego i miał się przyglądać procesowi prywatyzacji. Komentarza odmówiły też PGE i Tauron. Jednak w końcówce ub.r. Dariusz Lubera, prezes katowickiego koncernu, mówił, że spółka weźmie udział w fazie wstępnej oferty. Z kolei Magdalena Bartoś, dyrektor ds. ekonomiczno-finansowych PGE, stwierdziła, że spółka będzie zainteresowana prywatyzacją, jeśli kupno PKP Energetyki będzie się wpisywać w strategię budowania wartości dla akcjonariuszy. W jednej z państwowych grup dowiedzieliśmy się, że wstępne dokumenty już zostały pobrane. Trwają też rozmowy w sprawie materiałów szczegółowych, co wiąże się z umową o poufności.

Na złożenie deklaracji o chęci zakupu kolejowej spółki jest czas do 29 stycznia. Oferty mają wpływać do 4 marca.

Wśród zainteresowanych są nie tylko podmioty branżowe, ale także fundusze inwestycyjne z całego świata. Ze źródeł zbliżonych do banków inwestycyjnych wynika, że szacunki dla RAB (regulacyjna wartość aktywów – red.) w PKP Energetyce wahają się od 380 do 400 mln euro. Przy czym takie  transakcje przeprowadzane są z mnożnikiem 0,8–1,2. A to by znaczyło, że spółka może być warta nawet 1,2–2 mld zł. Dla porównania RAB za 2014 r. w PGE to około 14 mld zł.