Pieniądze w boksie. Zielony deszcz nad ringiem

Pieniądze w boksie budziły od zawsze równie wielkie zainteresowanie jak same walki. Czasami, jak w przypadku pojedynku Floyda Mayweathera Jr. z Mannym Pacquiao, bywały nawet najważniejsze.

Publikacja: 04.08.2019 09:21

Szacuje się, że za walkę na MGM Grand Garden Arena w Las Vegas cztery lata temu z Filipińczykiem Man

Szacuje się, że za walkę na MGM Grand Garden Arena w Las Vegas cztery lata temu z Filipińczykiem Mannym Pacquiao amerykański czempion pięciu wag, niepokonany do dziś Floyd Mayweather Jr. zarobił ponad 200 mln dolarów.

Foto: AFP

Ze sportowego punktu widzenia to, co wydarzyło się w MGM Grand Garden Arena w Las Vegas cztery lata temu, nie zasługuje na zaszczytne miejsce w historii. Filipińczyk Manny Pacquiao, mistrz ośmiu kategorii wagowych, przystąpił do walki z kontuzją i miał niewiele do powiedzenia w starciu z amerykańskim czempionem pięciu wag, niepokonanym do dziś Floydem Mayweatherem Jr.

Sukces finansowy przekroczył jednak najśmielsze oczekiwania, pojedynek ten przyniósł prawie 600 mln dolarów dochodu i nieprawdopodobne wprost honoraria głównym aktorom nudnego w sumie widowiska. Szacuje się, że Mayweather Jr. zarobił ponad 200 mln dolarów, a Pacquiao nie mniej niż połowę tej sumy.

Zaczęło się od miliona

Finansowa strona zawodowego boksu od zarania jego istnienia rozpalała wyobraźnię. Genne Tunney był pierwszym, który otrzymał milionowe honorarium za drugi pojedynek z Jackiem Dempseyem w 1927 roku, który obejrzało 105 tysięcy widzów. Tak naprawdę dostał nie milion, tylko 990 445 dolarów i sam dopłacił brakującą do miliona sumę, by wizerunkowo lepiej to wyglądało.

Rekord Tunneya przetrwał długo. Nie pobili go ani legendarny Joe Louis, który za drugą walkę z Billym Connem w 1946 roku otrzymał 625 tysięcy, ani niepokonany inny wielki mistrz wagi ciężkiej Rocky Marciano (468 374 dolary za pojedynek z Archiem Moore'em w 1955 roku).

Ale prawdziwa hossa zaczęła się dopiero w epoce telewizji, która tak jak kiedyś mafia, wzięła w zawodowym boksie sprawy w swoje ręce. Muhammad Ali za pierwszy pojedynek z Joe Frazierem (1971) otrzymał 2,5 mln, a za ten jeszcze głośniejszy w Kinszasie z George'em Foremanem (1974) obaj dostali po 5 mln. Kilka lat później Larry Holmes za walkę z Gerrym Cooneyem (1982) wzbogacił się o 10 mln. Kolejne granice finansowych marzeń przełamali w 1987 roku Ray „Sugar" Leonard i Marvin Hagler, otrzymując za pokaz wspaniałego boksu w Las Vegas po 12 mln. Później do akcji wkroczył Mike Tyson, który za przegraną przez nokaut walkę z Jamesem „Busterem" Douglasem w Tokio (1990) zarobił 25 mln dolarów.

Ten rekord przetrwa siedem lat. Pobije go Evander Holyfield sumą 35 mln za drugi pojedynek z Tysonem (ten z odgryzionym uchem Holyfielda) w MGM Grand Arena w Las Vegas. Dziś te zawrotne wtedy sumy nie robią już takiego wrażenia, choć wciąż tylko nieliczni mogą o takich marzyć.

Zawodowy boks znów ma swoje złote lata. Najpierw wielkie pieniądze wprowadził do niego człowiek z zewnątrz, czyli ekscentryczny Al Haymon, znany wcześniej w branży muzycznej, podpisując kontrakty menedżerskie z większością znanych i mniej znanych zawodników. Skorzystał na tym między innymi mieszkający w USA Andrzej Fonfara (zakończył karierę), który dwukrotnie, choć bez sukcesu, bił się z Adonisem Stevensonem o pas WBC wagi półciężkiej. Korzysta teraz Adam Kownacki, wymieniany w gronie pretendentów do mistrzostwa świata wagi ciężkiej, chłopak spod Łomży, od dzieciństwa mieszkający w Nowym Jorku. W tym gronie wciąż jest też Artur Szpilka, który zarobił dzięki Haymonowi ponad milion dolarów, a ostatnio walczył podczas gali jego konkurenta, Eddiego Hearna, angielskiego promotora związanego bajecznym, wartym miliard dolarów kontraktem z platformą streamingową DAZN, mającą przenieść zawodowy boks w kosmiczny, niewyobrażalny dotychczas finansowy wymiar.

Licytacja trwa

To się już zaczęło. Dość powiedzieć, że w ubiegłym roku 29-letni Meksykanin Saul Alvarez, mistrz wagi średniej, podpisał z DAZN kontrakt na 11 walk wart 365 mln dolarów. Tego jeszcze w historii sportu, nie tylko boksu, nie było. A przecież to dopiero początek. Będący na finiszu zawodowej kariery były już mistrz wagi średniej, mieszkający w USA Kazach Giennadij Gołowkin dostanie od DAZN za pięć walk 100 mln dolarów. Licytacja wciąż trwa.

Na razie wygląda na to, że Haymon, Hearn wspólnie z DAZN oraz 87-letni Bob Arum, szef grupy promotorskiej TOP RANK, podzielili na dobre bokserski rynek. Arum współpracuje z telewizją ESPN, Haymon z FOX, a DAZN już odnosi sukcesy w internecie, choć gale organizowane przez Hearna oglądać też można w wielu telewizjach na świecie. Kiedy będzie okazja zrobić wspólnie skok na jeszcze większą kasę, rekiny bokserskiego biznesu bez wątpienia to zrobią. Tak jak było w przypadku walki Mayweathera Jr. z Pacquiao, gdy konkurencyjne telewizje Showtime i HBO solidarnie wyciągnęły ręce po setki milionów dolarów. HBO nie ma już w tym gronie, nagle zrezygnowała z rywalizacji, finansowe licytacje widać były zbyt wysokie. Co będzie dalej, kiedy te finansowe żniwa się skończą, nikt nie wie, ale na razie nie ma mowy o kryzysie. Jest dolce vita.

Wielcy mają swoje pomysły, a mniejsi gracze czasami organizują takie turnieje jak World Boxing Super Series (WBSS) z całkiem pokaźnymi nagrodami. Mówi się, że znakomity Ukrainiec Ołeksandr Usyk, zwycięzca pierwszego turnieju w wadze junior ciężkiej, unifikując wszystkie mistrzowskie pasy, zarobił ponad 6 mln dolarów. Porównując z wypłatami Mayweathera Jr. czy Pacquiao to niewiele, ale wcześniej wagą junior ciężką nikt się nie interesował. Polacy Krzysztof Włodarczyk, Mateusz Masternak i Krzysztof Głowacki też skorzystali dzięki WBSS.

Do tej pory największe pieniądze w polskim boksie zarobili Andrzej Gołota, Tomasz Adamek i Dariusz Michalczewski, ten ostatni większość zwycięstw odniósł jednak pod niemiecką flagą. W przypadku Gołoty i Michalczewskiego to już dość odległe czasy. Dziś tą drogą może pójść wymieniony wcześniej Kownacki, pod warunkiem że będzie walczył o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Związek z Haymonem może być dla niego bardzo korzystny, bowiem tajemniczy Al rozdaje karty w wadze ciężkiej, po tym jak Anthony Joshua, angielski bokser-atleta, złoty medalista igrzysk w Londynie (2012) sam zapełniający największe stadiony na Wyspach Brytyjskich, doznał nieoczekiwanej porażki w swym amerykańskim debiucie z Meksykaninem Andy Ruizem Jr., który jest zawodnikiem Haymona. A ponieważ Deontay Wilder, mistrz WBC, też jest związany z nim kontraktem, wszystkie prestiżowe pasy królewskiej kategorii należą tak naprawdę do Ala Haymona. To on będzie teraz pociągał za sznurki, co jest szansą dla Kownackiego na milionowe honoraria.

Ale raczej trudno przypuszczać, by wkrótce pękł finansowy rekord ustanowiony przez Mayweathera Jr. i Pacquiao. Chyba że ten pierwszy wróci z emerytury i da Filipińczykowi rewanż. Takiego scenariusza nie można wykluczyć, gdyż zawodowy boks uczy jednego: jeśli w ringu są pieniądze, to znikają wszystkie przeszkody.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych