Książka autorstwa dziennikarki „The New York Times" Nicole Perlroth jest smutnym świadectwem tego, jak pozornie dobre przeniesienie wszelkiego rodzaju usług do cyfrowego świata może zostać wykorzystane w międzynarodowych grach politycznych.
W swojej pracy autorka zrozumiałym językiem wyjaśnia technologiczne zawiłości dotyczące błędów oraz sposobów, w jaki operują największe zespoły hakerskie m.in. z USA czy Argentyny. Co ciekawe, dzięki dość długiej karierze w swojej branży, dziennikarka rzuca światło na kulisy najgłośniejszych wydarzeń ostatnich dekad, jak zniszczenie irańskiego programu nuklearnego, ataki hakerskie na największe gospodarki przeprowadzone przez Koreę Północną czy wyciek błędów przez wiele lat gromadzonych przez amerykańskie oddziały specjalne.
Po przeczytaniu wspomnianych historii czytelnik zostaje z bardzo żałosnym przeświadczeniem o stanie cybernetycznej ochrony infrastruktury krytycznej czy w ogóle jakiejkolwiek ochrony danych gromadzonych przez największe korporacje jak Google czy Microsoft. Okazuje się również, że w tej pozornie wirtualnej wojnie defensywne działania nie są zbyt opłacalne, a jedyne, na co nastawione są międzynarodowe organizacje, to atak i możliwość jak najbardziej bolesnego uderzenia w przeciwnika, nawet kosztem własnych strat. Bolesny jest również fakt, że próg wejścia na rynek „cyfrowych błędów" jest stosunkowo niski, przez co niszczycielskie narzędzia mogą trafić w ręce niebezpiecznych osób.
Smutnego obrazu rzeczywistości dopełnia fakt, że w tym momencie transformacja cyfrowa zaszła tak daleko, że trudno wyobrazić sobie rezygnację z niektórych rozwiązań. To wszystko powoduje, że cyfrowa wojna będzie toczyła się nadal, a społeczeństwo o jej efektach dowie się sporadycznie.