W przypadku pozostałych banków – Fed i BoJ, nie ma żadnego przełomu. Czekamy na grudniowe posiedzenia. W przypadku amerykańskich władz monetarnych istnieją spore szanse na podwyżkę stóp.
Czy ta podwyżka jest już przesądzona? Zwłaszcza w obliczu ostatnich, niezłych danych makro ze Stanów Zjednoczonych?
Kondycja amerykańskiego rynku pracy jest bardzo dobra, pozostaje jednak pytanie o inflację. To poziom cen powstrzymuje Fed o zacieśniania swojej polityki, a także kondycja rynków finansowych. Myślę, że podwyżka nie jest jeszcze przesądzona. Rynki szacują prawdopodobieńsytwo takiego ruchu na 70 proc. Wygląda więc na to, że większość inwestorów spodziewa się podwyżki, a Fed nie lubi robić niespodzianek. Nie spodziwam się też, by ewentualna podwyżka wowłała efekt paniki bądź załamanie notowań akcji.
Czy nadinterpretacją jest wniosek, że skoro Fed podniesie stopy, a EBC zacznie wygaszać QE, to problemy mamy już za sobą, a luźna polityka monetarna spełniła swoją rolę?
Moim zdaniem to nadinterpretacja. Przede wszystkim dlatego, że jeśli spojrzymy na te gospodarki przez pryzmat produktywności czy poziom inwestycji, to okazuje się, że programy luzowania ilościowego tylko zapobiegły gwałtownemy załamaniu tych obszarów gospodarki. Nie udało się niestety pobudzić ich wzrostu. A jeżeli produktywność nie rośnie to możemy się obawiać o poziom wzrostu płac. Jeśli nie będzie on duży, to zmaleją szansę powrotu gospodarki na ścieżkę długoterminowego wzrostu. Uważam jednak, że Fed ma coraz więcej argumentów, by podnosić stopy. Zwłaszcza, że na rynku surowców widać odbicie, co będzie wspierać wzrost cen w całej gospodarce.
Czy rynki są już gotowe na zacieśnianie polityki monetarnej?