#PROSTOzPARKIETU: Trzeba znaleźć jakiś pomysł na to, jak zarobić

W poniedziałek gościem Andrzeja Steca w #PROSTOzPARKIETU był Janusz Miliszkiewicz, ekspert sztuki, publicysta „Parkietu” i „Rzeczpospolitej”.

Aktualizacja: 06.02.2017 14:28 Publikacja: 31.10.2016 11:41

#PROSTOzPARKIETU: Trzeba znaleźć jakiś pomysł na to, jak zarobić

Foto: ROL

Czy warto interesować się sztuką pod kątem inwestycji?

Oczywiście tak. Mało tego, zarobić można w każdym przedziale czasowym. Sposoby, które podam, każdy może zastosować nawet od jutra. Zacznijmy od tych najbardziej spektakularnych. Powszechnie wiadomo, że najdroższe obrazy, np. Wojciecha Fangora, które osiągają cenę około 400 tys. zł, pochodzą z importu. One są gdzieś rozprzestrzenione i nie wiadomo gdzie, ale ktoś je znajduje. Trzeba podejść do tego z naukową skrupulatnością i przeanalizować, gdzie te obrazy mogą być. Zastanowić się, z kim kontaktował się malarz, kiedy 40 lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych, jakich miał adwokatów, z którego fryzjera korzystał. Jeśli stale z tego samego, to znaczy, że go lubił. Może się okazać, że przy okazji dał mu swój obraz. I taka sytuacja miała miejsce!

Zabawa w detektywa?

Dokładnie tak. Inwestor na rynku sztuki, zależnie od tego, jaką metodę chce zastosować i co chce osiągnąć, musi tropić, szpiegować. Musi wejść w rolę naukowca i np. przeglądać prasę sprzed kilkudziesięciu lat, aby zobaczyć, gdzie miała miejsce wystawa i co z tego mogło wyniknąć. Kto był na niej obecny, kto i co na niej kupił. To jest bardzo żmudne, wymaga pewnych nakładów, jak np. zakup biletów do Stanów Zjednoczonych, aby tam pojechać i wszystko ustalić, natomiast to wszystko się opłaca. Dla przykładu najdroższy polski obraz pt. „Śpiąca kobieta z kotem" Władysława Ślewińskiego, który w 2013 r. na Warszawskich Targach Sztuki był wystawiony za 4,5 mln zł, został właśnie na tej zasadzie wytropiony w Rosji. I jestem głęboko przekonany, że gdyby Quentin Tarantino znał tę historię, tobyśmy mieli następny przebój filmowy.

Na którym rynku najłatwiej postawić pierwsze kroki?

Numizmatycznym. Tam rzeczywiście możemy znaleźć rzeczy, które będą drożały, będą poszukiwane, a dziś są po 100 zł. Również rynek bibliofilski. Przyniosłem do studia przebój Leopolda Tyrmanda, który zaraz po upadku socrealizmu wydał książkę pt. „U brzegów jazzu", ze wstępem publicysty i kompozytora Stefana Kisielewskiego i ze wspaniałą, taką picassowską okładką autorstwa Jerzego Skarżyńskiego, wybitnego scenografa. Dziś możemy taką książkę kupić za 8–10 zł. Proszę sobie wyobrazić, że w muzeum widziałem wystawę, gdzie w sumie było sto takich książek. Jeżeli co miesiąc, bez uszczerbku dla budżetu domowego, kupimy sobie taki przebój, mówię o książkach z okładkami z lat 50. i 60., to nic nam się nie stanie. Ale gdy sprzedajemy sto takich książek, które po drodze przeszły przez wystawy muzealne, to robi się z tego znaczna kwota. Mniejsza oczywiście niż za obraz Ślewińskiego, ale jednak satysfakcjonująca.

Jakie cechy musi mieć osoba chcąca inwestować w sztukę?

Kluczowa jest podmiotowość inwestora. To nie może być ktoś, do kogo dzwoni pani z banku i mówi: przesuń swoją gotówkę tam, bo obiecali wyższy procent. To musi być ktoś, kto ma pomysł i jest pionierem w jakiejś dziedzinie. Np. zmarły w zeszłym roku Ryszard Kowalczuk, twórca największej kolekcji zabytkowych papierów wartościowych, zaczął je zbierać w latach 70., kiedy były one traktowane jako makulatura. Widziałem na różnych jarmarkach od Gdańska, przez Warszawę, po Kraków jak Kowalczuk siedział przy rozstawionym stole turystycznym z tymi papierami, a wokół gromadziły się tłumy. On tych ludzi edukował. Gdy rozeszła się wiadomość, że jest osoba, która daje pieniądze za makulaturę, ludzie zaczęli przynosić do niego skarby. Po latach pochwalił mi się, że sprzedał część kolekcji i kupił ogromne gospodarstwo rolne i był przeszczęśliwy, że mógł wrócić do czasów swojego dzieciństwa, młodości i na swojej ziemi ręcznie kosić. Gdyby nie zebrał tych papierów wartościowych, to nie miałby swojego pola.

Na kim jeszcze warto się wzorować?

Pionierem, jeżeli chodzi o sferę finansową, był Jan Oleński. Jako pierwszy stworzył kolekcję bonów na żywność. Zarówno tych z PRL, jak i starszych, które drukowano, kiedy nie było jedzenia w sklepach. Znalazł dla siebie niszę i do tego właśnie namawiam. Trzeba znaleźć jakiś pomysł na to, jak zarobić.

Warto przejrzeć strych u dziadków?

Tak. Całkiem niedawno na aukcji sprzedano zwykły budzik z końca lat 60. z wizerunkiem dwóch kultowych postaci filmowych, Bolka i Lolka, za 500 zł. Nie sądzę, żeby ktoś na co dzień używał takiego zabytku. Coś takiego można znaleźć tylko na strychu.

Opłaca się zatem śledzić aukcje?

Tak. Po to, aby okazyjnie kupować tam skarby. Na początku tego roku krakowski antykwariat wystawił na aukcji plakat do filmu Stanisława Barei pt. „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". W katalogu napisano, że cenzura polityczna PRL zabrała i zniszczyła cały nakład. Ale zachowały się trzy czy cztery egzemplarze, a więc są unikatem. Plakat kupiono za kilkaset złotych. To śmiesznie niska ceną jak na taką wartość estetyczną i unikalność.

A co z targami staroci?

Warto na nie chodzić. Zabrałem też ze sobą wazon z lat 60. Podobne można wypatrzyć na jarmarkach staroci za 30 zł. Licytacje takich wazonów startują na aukcjach poważnych domów aukcyjnych z ceną wywoławczą 400 zł. Drobna różnica, ale jednak. Powiem więcej, jeżeli na kuchennym parapecie ustawimy dziesięć takich wazonów i słońce będzie przez nie przeświecać, to widok wzbudzi rozkosz. I to jest największy zysk. Odpoczynek i relaks. Nie patrzmy tylko na zysk. Niech on wyniknie przy okazji.

Dlatego warto odwiedzać targi młodej sztuki?

Tak. Ale również z powodów edukacyjnych. Studenci prostym językiem wyjaśnią, jak powstaje grafika. Dodatkowym zyskiem jest rozmowa. Zachęcam, aby na takie imprezy zabierać również dzieci i wnuki.

Parkiet TV
Co czeka polską gospodarkę w 2025 r.? Czy stoi przed nią więcej szans czy wyzwań?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Parkiet TV
WIG ma duże szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt. w 2025 r
Parkiet TV
Huśtawka nastrojów na rynku kredytów mieszkaniowych
Parkiet TV
Czas na akcje czy obligacje? Jakie są szanse na powrót hossy na GPW?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Parkiet TV
Ceny mieszkań nowych i z drugiej ręki, stawki najmu
Parkiet TV
ZUS? Niekoniecznie. Jak zadbać o emeryturę pod palmami?