Po lutowej realizacji zysków poprzedzonej wybiciem się ceny złota do rekordowego od 25 lat poziomu 575 dolarów za uncję, ceny kruszcu powróciły na światowych giełdach do trendu wzrostowego, ustanawiając kolejny rekord ćwierćwiecza - blisko 590 dolarów za uncję. Czy zwiastowany przez niektórych analityków poziom 750-800 dolarów za uncję w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat pozbawiony jest solidnych fundamentów? Niekoniecznie, gdy spojrzymy na słabnące zaufanie inwestorów do amerykańskiej gospodarki.
Stany Zjednoczone bezspornie piastują rolę gospodarczej potęgi. Istotną rolę w jej budowaniu odegrała wieloletnia polityka niskich stóp procentowych Rezerwy Federalnej. Niskie stopy tworzyły tani pieniądz. Dzięki globalizacji i napływowi niedrogich dóbr z Chin skutkiem nadmiernej podaży pieniądza nie była jednak rosnąca inflacja, a zwyżka cen amerykańskich papierów wartościowych oraz nieruchomości - aktywów do których popłynął wartki strumień gotówki. Finansowane tanim kredytem ogromne wydatki konsumpcyjne Amerykanów wprawdzie sprzyjały wzrostowi PKB, ale kosztem rosnącego zadłużenia i deficytu handlowego. Odpływ kapitałów ze Stanów Zjednoczonych bilansowany jest m.in. przez zagraniczne banki centralne - głównie Japonii i Chin - które pożyczają USA dolary hurtowo, skupując amerykańskie papiery skarbowe. W rezultacie Amerykanie kupują chińskie wyroby za pożyczone od Chińczyków dolary. Obecnie szacuje się, że około ¼ (wycenianego na ponad 8 bilionów dolarów amerykańskiego długu publicznego) znajduje się w rękach zagranicznych. Same tylko Chiny akumulują miesięcznie około 15 miliardów dolarów w amerykańskich bonach i obligacjach skarbowych.
Rosnąca obawa co do stabilności i siły dolara, jak również kurczące się zaufanie do amerykańskich aktywów finansowych, skłania banki do dywersyfikowania struktury rezerw walutowych. Chiny, największa lokomotywa światowego wzrostu, w 2005 roku zwiększyły rezerwy złota o 20 proc., na 2006 rok zapowiedziały podwojenie ich wartości. Realizacja tej zapowiedzi przesunie Państwo Środka z dziesiątego na szóste miejsce (ex quo ze Szwajcarią) pod względem wielkości rezerw utrzymywanych w tym kruszcu. Podobne zapowiedzi złożyła Rosja, która planuje podwoić udział złota w strukturze rezerw walutowych do 10 proc. Odpowiadałoby to trzyletniemu wydobyciu kruszca w Rosji, które musiałoby zostać przeznaczone w całości na zasilenie rezerw federalnych. O wpływie ewentualnego wycofania rosyjskiej podaży metalu na kształtowanie się jego ceny rozpisywać się wiele nie trzeba.
Wzrostowi notowań kruszcu sprzyja ponadto wysoka cena ropy naftowej, za sprawą której kraje eksportujące "czarne złoto" gromadzą astronomiczne nadwyżki petrodolarów. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w ciągu ostatnich czterech lat, 10 krajów OPEC osiągnęło łączny dochód z eksportu ropy sięgający blisko 1,5 biliona dolarów. Część tych nadwyżek lokowana jest i będzie, zwłaszcza przez kraje Bliskiego Wschodu, w złocie. Powołanie niedawno Giełdy Złota i Surowców w Dubaju oraz zwolnienie zawieranych tam transakcji z opodatkowania tendencję tę może wyłącznie podtrzymywać.
Ostatnim istotnym czynnikiem sprzyjającym zwyżkom cen złota jest rosnący popyt na wyroby jubilerskie. Według Światowej Rady Złota, zapotrzebowanie ze strony Indii - największego importera żółtego metalu (około ¼ globalnego popytu) - wzrosło w ubiegłym roku o 33 procent. Złote wyroby jubilerskie stanowią kluczowy środek tezauryzacji wśród liczącej ok. 300 milionów Hindusów klasy średniej. Do gry dołączają się również Chiny, które po latach obowiązywania restrykcyjnych regulacji zabraniających obywatelom posiadania tego cennego metalu w jakiejkolwiek formie, kilka lat temu wstąpiły na ścieżkę deregulacji i liberalizacji rynku. W rezultacie, w niedługiej przyszłości, Chiny mogą awansować do rangi największego rynku zbytu dla wyrobów jubilerskich. Obroty Giełdy Złota w Szanghaju wzrosły w 2005 roku o 36 proc. Obawy o poziom inflacji, tempo światowego wzrostu oraz rosnące napięcia polityczne podobnie jak w ubiegłym, tak i w tym roku stanowią korzystne otoczenie dla dalszego wzrostu cen tego metalu. Wybicie się ceny złota powyżej lutowego szczytu z ćwierćwiecza otworzyło drogę do przeprowadzenia w bardzo krótkim czasie ataku na poziom 600 dolarów za uncję.