Miało być lepiej, a jest gorzej. Komisji Europejskiej nie udało się ułatwić wrogich przejęć we Wspólnocie. Jednym z jej celów było wyeliminowanie tzw. zatrutych pigułek i innych barier.
Opór poszczególnych państw członkowskich okazał się zbyt silny. Z opublikowanego wczoraj raportu KE wynika, że większość państw członkowskich wykorzystywała luki w dyrektywie z 2004 r., by firmy nadal mogły korzystać z możliwości obrony przed wrogimi przejęciami. Rządy wielu państw nie są przekonane, że wrogie przejęcia to korzyść dla firm, inwestorów i europejskiej gospodarki jako całości.
Prace nad dyrektywą trwały kilkanaście lat. Chodziło o stworzenie mechanizmu utrudniającego spółkom zagrożonym przejęciem stosowanie takich instrumentów obronnych, jak nowa emisja akcji czy zawieranie porozumienia z innymi firmami. Napotkało to silny opór ze strony Niemiec i Szwecji, a rozwodnienie dyrektywy ułatwiła nagła wolta Parlamentu Europejskiego. Najważniejszą furtką była możliwość uniknięcia przez menedżment konieczności uzyskania zgody akcjonariuszy na stosowanie zatrutej pigułki. Możliwe stało się też obejście innej ważnej klauzuli, zawieszającej stosowanie mechanizmów obronnych w czasie trwania wezwania do sprzedaży akcji przejmowanej spółki. Dyrektywa o wrogich przejęciach miała zostać zmieniona w 2011 roku, ale wszystko wskazuje na to, że stanie się to wcześniej.
Bloomberg