Środowa sesja przyniosła skrajne wahania indeksu WIG20. 3,1 proc. tracił on na otwarciu i był o krok od poziomu najniższego w tym roku. Na zamknięciu - m.in. dzięki dużemu zleceniu kupna akcji Telekomunikacji Polskiej - zyskał 0,9 proc. Na całym rynku na minusie sesję zakończyło dwie trzecie spółek. Przyczyną fatalnych nastrojów na początku sesji była utrzymująca się niezmiennie dekoniunktura na światowych rynkach akcji.

Za wczorajszą wyprzedażą stały przede wszystkim wtorkowe wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, gdzie inwestorzy panicznie pozbywali się akcji. Powodem były doniesienia o problemach banków hipotecznych z uzyskiwaniem spłat kredytów. Potwierdziło to obawy, że kryzys na rynku nieruchomości może mieć poważniejsze konsekwencje, niż do niedawna sądzono. Odwrót inwestorów od sektora bankowego w USA i na świecie wywołał także spadki ich kursów na warszawskiej giełdzie.

Liderem obrotów był Bank BPH, którego walory przeceniono o 2,7 proc. Zgodnie z przypuszczeniami "Parkietu", inwestorzy pozbywali się akcji banku - dziś zostaje on wykluczony z indeksu CECE, który obejmuje spółki z Europy Środkowej.