Jak się dowiedzieliśmy, drobni akcjonariusze Śrubeksu podczas ostatniego nadzwyczajnego walnego zgromadzenia sugerowali, że członkowie rady nadzorczej producenta śrub (w składzie sprzed zmian dokonanych na NWZA) mogli działać na szkodę spółki.
- Dyskusja była burzliwa. Inwestorzy indywidualni zarzucali rodzinie Koelnerów działanie na niekorzyść Śrubeksu - powiedział Michał Lachowicz, koordynator porozumienia akcjonariuszy zawiązanego przed NWZA i członek rady nadzorczej Śrubeksu.
Kwestią budzącą wątpliwości akcjonariuszy jest odwołanie z funkcji pełniącego obowiązki prezesa Nikodema Bernackiego na 3 tygodnie przed zakończeniem kadencji. Bernacki wprawdzie złożył rezygnację z ponownego ubiegania się o stanowisko w zarządzie, ale jego przedterminowe odwołanie spowodowało konieczność wypłaty odprawy (jak powiedział nam wówczas - w wysokości kilku miesięcznych pensji), która obciąży wyniki Śrubeksu. - Decyzją akcjonariuszy obniżyliśmy ostatnio wynagrodzenie członków rady, więc w niedługim czasie odprawa dla zarządu się zrekompensuje - tłumaczył Przemysław Koelner, przewodzący nadzorowi firmy.
W radzie nadzorczej, która odwołała p.o. prezesa, przewagę głosów miały osoby związane z giełdowym Koelnerem (m.in. bracia Przemysław i Radosław), który jest największym akcjonariuszem Śrubeksu. P. Koelner tłumaczył wówczas "Parkietowi", że zmiany podyktowane były kwestiami technicznymi przy pracach zmierzających do połączenia Koelnera i Śrubeksu. Argumenty podtrzymuje i podkreśla, że jako największy akcjonariusz Koelner ma prawo dokonywać zmian w zarządzie.
- Nie powinno być tak, że interes największego akcjonariusza realizowany jest kosztem spółki - twierdzi natomiast Lachowicz.