Coraz więcej firm, jak donoszą media, szturmuje więzienia w poszukiwaniu ludzi do pracy. Efekt jest taki, że w części województw zaczęło już brakować skazanych, mogących zastąpić pracowników, którzy wyjechali za granicę. Być może to początek rewolucji na polskim rynku pracy. Już wkrótce potrzebnych pracowników będzie się szukać nie w biurach pośrednictwa pracy, a wyłącznie w zakładach karnych.
Poza tym zmieni się niewiele. Po prostu menedżerowie nawet najbardziej prestiżowych firm będą zgłaszać zapotrzebowanie na określonych pracowników w najbliższym kryminale, a Służba Więzienna zajmie się terminową i zgodną ze specyfikacją realizacją zamówienia. Na razie dotyczy to głównie kandydatów do prac najprostszych, ale więzienną rekrutację szybko będzie można rozszerzyć. Już teraz w zakładach karnych przebywa stale powiększająca się grupa najwyższej klasy specjalistów najrozmaitszych branż: hakerów potrafiących złamać każdy kod, kreatywnych księgowych, pozbawionych skrupułów prawników i lobbystów z kontaktami w Sejmie. Ich kwalifikacje są bezprzykładnie marnotrawione. Ale przede wszystkim "pod celami" przebywa bardzo wielu doświadczonych w grze wolnorynkowej menedżerów, których w dodatku przybywa. O sprowadzenie kolejnych - nawet z zagranicy - prokuratura usilnie się stara.
Dzięki działaniom Centralnego Biura Antykorupcyjnego także minister zdrowia będzie mógł pomyśleć o zamknięciu zbuntowanych szpitali. Nowe zostaną otworzone w więzieniach. Oczywiście, premier będzie musiał zaapelować do CBA o intensyfikację prac nad kompletowaniem załóg nowych lecznic, ale akurat to, przy obecnym zaangażowaniu Biura w aresztowanie medyków, nie powinno być szczególnie trudne. Szpitale w więzieniach będą miały same zalety. Lekarze nie będą się spóźniać do pracy, nie będą wychodzić wcześniej do prywatnych gabinetów ani brać dowodów wdzięczności (może poza papierosami z wypiski). Pielęgniarki wybierze się spośród mieszkanek białego miasteczka pod URM-em.
Dynamicznie rozwijający się rynek nowego pośrednictwa pracy szybko wymusi poszerzenie przez resort sprawiedliwości oferty o usługi bardziej zaawansowane, w tym klasyczne działania headhunterskie. Dzięki temu zamawiający będą mogli uniknąć zarówno długiego okresu oczekiwania, jak i pomyłek w rekrutacji. Firmy składające duże zamówienia albo decydujące się na umowy długoterminowe będą mogły liczyć na pierwszeństwo w realizacji zamówień albo na rabaty. Jestem przekonany, że przynajmniej część największych firm będzie zainteresowana usługą, którą umownie nazwijmy: Platinum albo Home Prisoning, polegającą na możliwości składania zamówień imiennych. Będzie to co prawda wiązało się z pewnym dyskomfortem dla zamawianych specjalistów, którzy nie będą znali dnia ani godziny, gdy do ich drzwi zapukają funkcjonariusze ABW i SW, ale w końcu coś za coś.
Najważniejszy jest interes gospodarki.