Podawany przez Pentor wskaźnik koniunktury w bankach - Pengab spadł w lipcu o 4,6 pkt, do poziomu 33,4 pkt. W ciągu trzech ostatnich miesięcy spadek wyniósł już 10,7 pkt. Zdaniem Eugeniusza Śmiłowskiego, prezesa Pentora, taka tendencja może oznaczać, że za ok. 6-7 miesięcy czeka nas spowolnienie gospodarcze. Według niego Pengab jest wiarygodnym odzwierciedleniem nastrojów, ponieważ mierzy koniunkturę w sektorze bankowym, który znajduje się na styku gospodarstw domowych i przedsiębiorstw, a więc ma najlepsze rozeznanie o tym, w jakiej kondycji znajduje się gospodarka. - Liczymy Pengab dokładnie od 16 lat. Mamy już pewien ciąg danych. Spadek wskaźnika przez trzy miesiące z rzędu przyjmowany jest jako zmiana trendu - uważa Eugeniusz Śmiłowski.

Prezes Pentora zastrzega jednak, że na spadek indeksu wpłynęły w dużej mierze pesymistyczne oczekiwania związane z wysokością depozytów. Wątpliwość, jak przyznaje prezes Pentora, polega na tym, że ta składowa wskaźnika niekoniecznie oznacza złe wiadomości dla gospodarki. Spadek depozytów jest bowiem następstwem odpływu środków do funduszy inwestycyjnych, które nie są ujmowane w badaniu Pentora. - Fundusze inwestycyjne to jest fenomen ostatnich lat. W związku z tym nie mamy jeszcze dokładnego rozeznania, jak oddziałują one na wyniki banków - uzasadnia E. Śmiłowski.

Wśród analityków na rynku Pengab cieszy się zróżnicowaną popularnością. Niektórzy uważają, że dużo lepszą wartość prognostyczną mają dane publikowane przez GUS, które są ostatnio dość pozytywne i nie wskazują na poważniejsze kłopoty gospodarcze.

Andrzej Powierża, analityk DM PKO BP, zauważył, że Pengab dość dobrze wyprzedza zachowanie WIG-BANKI. Według niego, do obecnego spadku nie należy jednak przywiązywać zbyt dużej wagi jako do zjawiska świadczącego o spowolnieniu gospodarczym. - Wolumeny w sektorze trochę zwolniły, dlatego, że wcześniej rosły bardzo szybko. Nie ma zagrożenia dekoniunktury. To, co obserwujemy, jest korektą po bardzo silnych wzrostach - mówi.