Poważniejszego wpływu na dzisiejsze notowania nie powinna mieć publikacja lipcowych danych o inflacji PPI (prognoza: 1,6 proc.) i produkcji przemysłowej (prognoza: 10,5 proc.) w Polsce. Inwestorzy bowiem bardziej niż w raporty makroekonomiczne, powinni być wpatrzeni w rozwój sytuacji na światowych rynkach akcji.
Oczekiwana poprawa koniunktury będzie sprzyjać dzisiejszemu debiutantowi, operatorowi sieci delikatesów, spółce Bomi. Jej akcje były sprzedawane po 23 zł, natomiast stopa redukcji wyniosła 96,3 proc. To już 44 spółka debiutująca w tym roku na parkiecie.
Aktualnie klucz do tego co będzie się działo na GPW w najbliższych dniach leży na Wall Street. Czwartkowo-piątkowy zwrot za oceanem ma szanse uspokoić sytuację w Warszawie i na innych rynkach, prowadząc nawet do 2-3 tygodniowej korekty.
W tym miejscu trzeba od razu wykluczyć możliwość powtórki z przełomu maja i czerwca 2006 roku, kiedy to miesiąc po osiągnięciu średnioterminowego dołka, warszawski parkiet odrobił straty i ruszył dalej do góry. To wymagałoby bowiem założenia, że kryzys na rynku kredytów hipotecznych w USA został zażegnany. Na tę chwilę wydaje się to zbyt śmiałą tezą.
Z punktu widzenia analizy technicznej ewentualna silniejsza korekta na GPW, jawi się, póki co, jedynie jako przystanek przed dalszymi spadkami. W przypadku indeksu WIG20 nowa fala przeceny może sprowadzić ten indeks do 3000 pkt. (ISB/X-Trade)