Po co prywatyzować GPW, skoro jej wartość ciągle rośnie

Resort skarbu zaprzecza, że planowany na najbliższe tygodnie sojusz z zagraniczną giełdą będzie polegać na powiązaniach kapitałowych.

Publikacja: 09.11.2007 07:57

Ministerstwo Skarbu Państwa nie zamierza nikomu oddać warszawskiej GPW. Zapewnia, że planowane przez prezesa Ludwika Sobolewskiego zawarcie sojuszu z jedną z giełd zagranicznych nie oznacza zmian w strukturze akcjonariatu warszawskiej giełdy.

A wartość rośnie i rośnie

Co więcej, MSP, jak samo przyznaje, utwierdziło się w przekonaniu, że podjęta na przełomie 2005 i 2006 roku decyzja o niedokonywaniu prywatyzacji giełdy była słuszna. Dlaczego? Według wyceny zamówionej przez resort, wartość GPW od maja 2005 roku do września tego roku wzrosła trzykrotnie: z szacowanego przed dwoma laty poziomu 500-677 mln zł do ponad 1,8 mld zł.

Dywidendy i tak nie będzie

Skarb Państwa od początku istnienia giełdy (1991 r.) ma w rękach 98,8 proc. akcji warszawskiego parkietu. Pozostała cząstka należy do domów maklerskich, banków oraz emitentów papierów. Sęk w tym, że w ostatnich 16 latach grono chętnych na akcje GPW znacznie się poszerzyło.

Instytucjom finansowym nie zależy na samym fakcie posiadania akcji. Dopóki większościowym udziałowcem jest Skarb Państwa, giełda nie ma prawa wypłacać dywidendy. Zainteresowanym chodzi więc raczej o rzeczywisty wpływ na funkcjonowanie warszawskiego parkietu i dostęp do planów zarządu.

Zmiana szacunków

Konkretne plany prywatyzacji GPW pojawiły się w 2004 roku. Wówczas MSP zleciło konsorcjum firm doradczych przygotowanie tzw. strategii prywatyzacyjnej. Ostatnio dokument był aktualizowany. Resort zlecił przy okazji nową wycenę.

Praga może skupić własne akcje

Możemy się zdecydować na skupienie wystawionego właśnie na sprzedaż kilkuprocentowego pakietu jej akcji - powiedział "Parkietowi" prezes praskiej giełdy Petr Koblic. - Mamy na to wystarczająco dużo pieniędzy - zapewnił.

Przypomnijmy, że chodzi o papiery, które sprzedać chce jeden z mniejszościowych akcjonariuszy giełdy w Pradze, a o które stara się m.in. kilka europejskich giełd, w tym OMX, Wiedeń oraz

Warszawa.

- Ten pakiet nie da znacznego udziału w akcjonariacie. GPW,

kupując te akcje, nie stałaby się nawet jednym z siedmiu największych akcjonariuszy - powiedział P. Koblic.

Przypomniał, że każdą zmianę w akcjonariacie musi zatwierdzić tzw. izba giełdy, która może też zablokować każdą transakcję tego typu. - To, czy przystaniemy na propozycje oferentów, zależeć będzie od dwóch czynników: tego, czy nowy akcjonariusz będzie w stanie wnieść coś nowego, oraz od ceny, jaką proponuje - stwierdził szef praskiego parkietu.

Dodał, że gdyby cena nie satysfakcjonowała członków izby, giełda może sama skupić wystawiony na sprzedaż pakiet. P. Koblic bardzo krytycznie wypowiedział się nt. wchodzenia czeskiej giełdy w jakiekolwiek sojusze z innymi parkietami. - A co taki sojusz miałby oznaczać? Więcej biznesowych lunchów?

Według niego, w tym roku w Pradze zadebiutować może jeszcze jedna lub dwie spółki (dwie już zadebiutowały). - Jeśli w przyszłym będziemy mieć od 5 do 10 debiutów, uznam to za sukces - dodał. Znojmo.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy