Huta Łabędy, ostatnia kontrolowana przez Skarb Państwa, jednak nie trafi na warszawską giełdę. Piątkowe kolegium ministerialne jako ścieżkę prywatyzacyjną dla zakładu wybrało rokowania z inwestorami. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, gliwickie przedsiębiorstwo powinno pozyskać prywatnego właściciela na początku przyszłego roku.
- Chcielibyśmy sfinalizować transakcję w ciągu pięciu, sześciu miesięcy. Spodziewamy się otrzymania wstępnych ofert od inwestorów w ciągu miesiąca, dwóch - mówi Maciej Wewiór, rzecznik ministerstwa skarbu. Dlaczego resort zrezygnował z prywatyzacji Huty Łabędy przez giełdę? Wewiór tłumaczy, że między innymi z powodu zainteresowania ze strony inwestorów. - Resort uznał, że korzystniej będzie sprzedać w ten sposób cały pakiet niż tylko część w drodze oferty publicznej - mówi rzecznik.
Nie wiadomo, na ile doradcy prywatyzacyjni oszacowali wartość Huty Łabędy. Badania przedsiębiorstwa pod kątem prywatyzacji dokonało w zeszłym roku konsorcjum PKF Consult i Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska.
Gliwicka spółka produkuje dla górnictwa (m. in. obudowy chodników), a około 30 proc. wyrobów trafia do sektora budowlanego. W latach 2008-2011 wyda na rozwój ponad 50 mln zł. W 2007 r. miała 390 mln zł przychodów i 41 mln zł czystego zarobku. Na ten rok prognozuje 25 mln zł zysku netto przy około 400 mln zł obrotów.
Wydaje się, że naturalnym inwestorem dla Huty Łabędy jest grupa Złomreksu. Gliwicki zakład jest mocno powiązany - pod względem gospodarczym i technologicznym - z należącym do Złomreksu Ferrostalem Łabędy (producent stalowych kęsów i prętów). Huta Łabędy kupuje wsad od Ferrostalu, wykonuje też dla niego usługi, np. walcowania. Przedsiębiorstwa mają też wspólną sieć energetyczną. Przed laty Huta Łabędy była głównym udziałowcem dwóch zakładów, tworzących Ferrostal: walcowni prętów Ferropol i stalowni Elstal Łabędy. Jednak w wyniku restrukturyzacji zadłużenia udział huty w kapitale Ferrostalu spadł do 8,8 proc.