Po spadkowym lipcu Amerykanie niespodziewanie ograniczyli konsumpcję również i w sierpniu. Wartość sprzedaży detalicznej spadła o 0,3 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca, co oznacza, że recesja jest coraz bardziej prawdopodobna.
Spadek nastąpił po 0,5-proc. ujemnym wyniku w lipcu. Gdyby nie liczyć samochodów, sierpniowy rezultat byłby jeszcze słabszy. Bez nich sprzedaż zmniejszyła się o 0,7 proc., najbardziej od początku roku.
Ekonomiści oczekiwali w sierpniu niewielkiego wzrostu sprzedaży. Dlatego wynik ich martwi. - Jest duży znak zapytania co do sytuacji gospodarczej w ciągu najbliższego pół roku. Musimy przygotować się na wyraźnie niższą dynamikę wydatków konsumentów - skomentował John Lonski, główny ekonomista agencji Moody?s.
Wydatki konsumentów, zmagających się teraz ze skutkami kryzysu na rynku kredytów i nieruchomości, są w USA filarem gospodarki - mają ponad dwie trzecie udziału w PKB.
Marnym pocieszeniem jest w tej sytuacji spadek inflacji. Jak podał Departament Pracy, wskaźnik cen płaconych przez producentów (PPI) obniżył się w sierpniu aż o 0,9 proc. w stosunku do lipca, ponad dwa razy bardziej niż oczekiwano. Jest to rezultat m.in. wyraźnej obniżki kosztów paliw po spadku cen ropy naftowej. Bez najbardziej zmiennych cen paliw i żywności, tzw. bazowy wskaźnik PPI wzrósł o 0,2 proc.