Rynki nie zrobiły niespodzianek i zgodnie z oczekiwaniami podzieliły handel na przed i po publikacji danych z USA. W centrum uwagi stanął wyższy od oczekiwań wskaźnik CPI, który wzrósł z listopadowego odczytu 3,1 procent do 3,4 procent. Dane łagodził nieco odczyt CPI-Core – wskaźnik pozbawiony cen energii i żywności – który spadł do 3,9 procent, z 4 procent w listopadzie. Niemniej, sumaryczna wymowa danych została odczytana jako komplikująca pracę Fed i redukująca szanse na marcową obniżkę ceny kredytu przez FOMC. Efektem było umocnienie dolara połączone ze wzrostem rentowności długu, co razem przełożyło się na wzrost awersji do ryzyka i presję spadkową wysłaną w stronę GPW. Finalnie presja z rynków bazowych przełożyła się na spadek WIG20 o 1,08 procent przy przeszło 1,05 mld złotych obrotu, gdy cały rynek mierzony indeksem WIG spadł o 1,04 procent z licznikiem pokazującym przeszło 1,25 mld złotych. Na plan pierwszy w Warszawie wybiła się słabość banków, które należały do najmocniej granych spółek w WIG20. Akcje PKO BP spadły o 2,16 procent przy spadku Pekao o 1,76 procent. Na dwie spółki przypadło też ponad 233 mln złotych obrotu, co daje przeszło czwartą część aktywności rynku w WIG20. Jeszcze słabiej poradziły sobie spółki Alior i mBank, które skończyły dzień przecenami o – odpowiednio – 3,96 procent i 3,16 procent. Przecena przełożyła się na poszerzenie korekcyjnego obrazu na wykresie WIG20. Indeks zamknął notowania poniżej wsparcia w rejonie 2265 pkt., wykreślił nowe minimum styczniowej przeceny i wreszcie zbudował zarys formacji kontynuacyjnej. Całość sumuje się w ostrzeżenie, iż popyt może zostać zmuszony do odsunięcia się w rejon 2200 pkt., co oznaczałoby powiększenie korekty do około 7,5 procent wartości indeksu.
Adam Stańczak
Analityk
DM BOŚ Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.