W zeszłym roku ósmy kolejny tydzień wzrostowy DJIA w ramach takiej serii rozpoczął się 19 kwietnia. WIG20 był już wtedy pięć dni po swoim szczycie, natomiast Dow Jones miał wyznaczyć maksimum krótkoterminowej zwyżki dopiero siedem dni później. Ponieważ również obecnie mamy do czynienia z identyczną dywergencją (nowe szczyty cen akcji w USA, brak nowych maksimów na GPW), co idealnie wpisuje się we wcześniejsze założenie, że „I kw. 2011=II kw. 2010” (koniec stycznia tego roku to w tej formule odpowiednik końca kwietnia ub.r.), to podobieństwo obecnej sekwencji wzrostowej w USA do tej sprzed  dziewięciu miesięcy zachęca do postawienia tezy o rychłym początku wyraźnych spadków cen akcji. Rzeczywiście w przeszłości kilkakrotnie zdarzyło się, że kulminacja takiej rekordowej serii wzrostowych tygodni na Wall Street okazywała się doskonałym krótkoterminowym sygnałem sprzedaży na GPW. Tak było w kwietniu ub. r. (WIG20 –12,8 proc. w miesiąc), w listopadzie 2002 r. (-14,8 proc. w 3 miesiące) i w marcu 1998 (-22,1 proc. w niecałe trzy miesiące). Koniec rekordowej sekwencji wzrostowej Dow Jonesa okazał się również świetnym sygnałem sprzedaży dla WIG20 w maju 1995 r. (-20,8 proc.), tyle tylko,

że wtedy Dow Jones zaliczył aż 10 kolejnych wzrostowych tygodni. Sprawa się jeszcze bardziej komplikuje, jeśli uwzględnimy przypadki takie jak styczeń 2004 roku (również ósmy kolejny tydzień wzrostowy DJIA). Wtedy taki uporczywy wzrost wyczerpał siły amerykańskiego rynku akcji na następne dziewięć miesięcy, ale nie przeszkodziło to cenom akcji na GPW nadal pełznąć w górę aż do kwietnia. Dwa pozostałe przypadki tego typu uporczywej zwyżki na Wall Street to osiem tygodni kulminujące w grudniu 1985 roku (późniejsza korekta DJIA sięgnęła tylko 4 proc.) i dziewięć tygodni w sierpniu 1989 r. (spadek o 7,6 proc. w ciągu pięciu miesięcy).

W okresie minionych czterech miesięcy obserwatorzy rynków zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że bardzo optymistyczne nastroje indywidualnych inwestorów w USA nie przeszkodziły w dalszym wspinaniu się cen akcji. Obecnie ten nastrój już ulega pogorszeniu, natomiast najwyższe poziomy od kwietnia osiągnęły inne wskaźniki nastawienia, takie jak Consensus Bullish Sentimet czy Put/Call Ratio.

To wszystko w połączeniu z wyraźną słabością takich kluczowych rynków BRIC, jak Indie, Brazylia czy Chiny, wznowieniem 21 stycznia przez rentowność obligacji Portugalii zwyżek oraz faktem, że USD/PLN ustawił się ponownie tam, gdzie był w kwietniu ub.r., pozwala zakładać rychły początek globalnej korekty cen akcji zbliżonej swym charakterem do tej z II kw. ub.r.