Od stycznia znacząca ich część – kierując się jedną z interpretacji zapisów ustawy wiatrakowej – zaczęła naliczać daninę od całości elektrowni wraz z jej najdroższą częścią techniczną. Dwu- lub trzykrotnie wyższy podatek skłonił niektórych do walki w sądach. Wśród spółek giełdowych wyższe podatki płaci np. PGE, ale Tauron, Energa czy Polenergia sprzeciwiają się im.
– Rozbieżności pojawiły się po wejściu w życie zapisów ustawy wiatrakowej. Należy więc uporządkować sytuację – tłumaczy nasz rozmówca z ME, które obecnie się zastanawia, jak sformułować przepisy, by nie wchodzić w kompetencje Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. To ten resort nie dopuszcza ingerencji w prawo budowlane (w tym definicje budowli), które miałyby służyć ustaleniu wymiaru podatku. – Właściwym kierunkiem interwencji są zmiany w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych – czytamy w stanowisku MIiB.
Przedstawiciele ME pytani o kwestie lokowania farm z dala od zabudowań mieszkalnych są skłonni do większej uległości. – Argumenty resortu środowiska, by nie łagodzić tych kwestii w kierunku możliwości budowania domów w pobliżu istniejących wiatraków, są racjonalne i nas przekonują – mówi źródło w ME. „Odległość powinna być zachowana zarówno w obu przypadkach, bo oddziaływanie farmy jest takie samo" – czytamy w stanowisku Ministerstwa Środowiska. Resort widzi konieczność uzupełnienia regulacji np. o zapisy przeciwdziałające rozbiórce istniejących farm w pobliżu domów. „Byłby to nieuzasadniony rygoryzm wobec inwestorów" – tłumaczy MŚ. AWK