Za miały najlepszej jakości węglowy monopolista proponuje w kontrakcie wieloletnim 12,5 zł/GJ (gigadżul, jednostka ciepła), a za surowiec nieco gorszy – 12 zł/GJ (dziś ok. 10 zł).
Najciekawsze jest to, że za niedostarczenie zamówionego wolumenu o określonych parametrach – jak wynika z proponowanych warunków – PGG nie płaci kar umownych. Jeśli jednak dostarczy gorszy jakościowo węgiel, to jego cena może być niższa. – Oferta PGG wydaje się atrakcyjna cenowo w porównaniu z tymi na surowiec importowany. Nieakceptowalny jest jednak brak gwarancji jakości i fakt, że trzeba odebrać od nich każdy rodzaj węgla, jaki dostarczą – zauważa menedżer z zagranicznego koncernu, który dostał taką ofertę.
Jak tłumaczą przedsiębiorcy, małe elektrociepłownie są zobowiązane do spalania węgla najwyższej jakości (o zawartości siarki 0,6 proc.). Inaczej zostaną ukarane lub instalacje wyłączone. Gorszej jakości miały węglowe będą dla nich bezużyteczne. – Umowę, która nie gwarantuje w 100 proc. realizacji zamówienia, można wypowiedzieć dopiero po 24 miesiącach. Za to PGG może węgla nie dostarczyć, tłumacząc to nawet siłą wyższą – oburza się inny nasz rozmówca.
– To otworzy drogę importowi węgla – wtóruje jeden z przedsiębiorców. – Do tej pory zawsze w przetargu stawialiśmy warunek, iż węgiel powinien pochodzić z polskich kopalń. Po przykrych doświadczeniach z przełomu roku, gdy wygrywający przetarg nie zrealizował kontraktu z powodu braku porozumienia z kopalniami, odeszliśmy od tego warunku – stwierdza Marian Kupijaj, prezes Ostrowskiego Zakładu Ciepłowniczego.
PGG nie zdradza szczegółów z kontraktów. Podkreśla jednak, że dąży do zawierania długoterminowych umów „gwarantujących klientom dostępność węgla odpowiedniej jakości", a spółce „prowadzenie stabilnego procesu inwestycyjnego". – Klienci mogą się zaopatrywać w paliwa na warunkach dotychczasowych, ale to wiążę się obecnie z bardzo wysokimi cenami i brakiem gwarancji. Wybór opcji i ryzyko z tym związane jest po stronie klienta – dodaje Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.