Prawdopodobnie taka wycena zakłada już premię za wyjście z inwestycji. Jak tłumaczą przedstawiciele funduszy w rozmowie z „Parkietem", w długim terminie akcje Polenergii, która rozwija dziś wraz z inwestorem strategicznym najbardziej zaawansowane projekty farm na Bałtyku, mogą zyskać na wartości. Jednocześnie dostrzegają ryzyka.
– Przez ostatnie dwa lata widzieliśmy, co państwo może zrobić nawet z perspektywicznymi inwestycjami, jeśli rozwijane są one w sektorze regulowanym – zauważa jeden z naszych rozmówców. Ma na myśli przepisy uderzające w branżę odnawialnych źródeł energii, głównie farmy wiatrowe, ale też wypowiedziane lub uznane za nieważne umowy długoterminowe na sprzedaż tzw. zielonych certyfikatów.
Będą dalsze negocjacje
PGE nie zraża deklaracja rodziny Kulczyków. Zamierza kontynuować wezwanie, dając sobie czas na rozmowy z rynkiem (prawdopodobnie są już w toku i potrwają przez czerwiec; zapisy ruszają dopiero 13 lipca i kończą się 20 września).
Choć największy wytwórca energii deklarował dojście transakcji do skutku dopiero przy przejęciu i kontroli nad 66 proc. kapitału Polenergii, to już w treści wezwania sygnalizował możliwość rezygnacji z tego warunku. Z kolei sugestia Kulczyków o braku zainteresowania rozmowami o wyższej cenie też nie do końca przekonuje rynek. – Zakładam, że to może być gra negocjacyjna obliczona na podniesienie ceny – mówi nam przedstawiciel jednego z funduszy. Także w ocenie Krystiana Kamyka z firmy doradczej A.T. Kearney przekonanie rodziny Kulczyków będzie wymagało dodatkowych kroków negocjacyjnych co do ostatecznej ceny. Samo wezwanie może z ich perspektywy być odebrane co najwyżej jako wstęp do negocjacji. – Zakładając podtrzymanie zainteresowania zakupem, PGE będzie zależało na porozumieniu, bo bez udziału głównego akcjonariusza, posiadającego pakiet większościowy, zamknięcie transakcji nie ma dla niej sensu – zauważa jednak Kamyk.
Zakłada też, że inwestorzy finansowi w Polenergii mogą być istotnie zainteresowani zbyciem pakietu jej akcji. – Może przeważyć chęć zainwestowania środków w biznes z bardziej stabilną perspektywą na wzrost, podczas gdy sektor odnawialnych źródeł – ze względu na obecne regulacje i sytuacjęe na rynku energetycznym – w średnim terminie raczej nie przyniesie kokosów, a może przysparzać wyzwań w zarządzaniu długiem czy sporów sądowych – argumentuje.
Ekspert podejrzewa, że Polenergia nie jest jedynym analizowanym projektem w PGE. – Bardzo prawdopodobne, że rozważane są również GPEC, ECO Opole czy ZE PAK. Dyskusje na różnych szczeblach w sprawie tych spółek miały już miejsce w poprzednich latach. Kolejne kroki mogą nastąpić jeszcze w 2018 r. – twierdzi Kamyk. Katalizatorem może być brak powodzenia wezwania na Polenergię.