Będzie dalsza rozgrywka o Polenergię. PGE nie rezygnuje

Rodzina Kulczyków nie sprzeda kontrolnego pakietu w giełdowej spółce w wezwaniu ogłoszonym przez Polską Grupę Energetyczną. Z kolei fundusze rozważyłyby wyjście z Polenergii, ale po zdecydowanie wyższej cenie.

Publikacja: 29.05.2018 05:00

Sebastian Kulczyk, prezes Kulczyk Investments, nie chce sprzedać akcji Polenergii. Zainteresowane ic

Sebastian Kulczyk, prezes Kulczyk Investments, nie chce sprzedać akcji Polenergii. Zainteresowane ich kupnem PGE, którym kieruje Henryk Baranowski, nie zamierza rezygnować. Będą negocjacje z rynkiem dotyczące pakietu mniejszościowego.

Foto: Archiwum

Archiwum

Główny właściciel Polenergii, czyli posiadający 50,2 proc. akcji Kulczyk Investments, przez kilka dni milczał w sprawie zamiarów największej grupy energetycznej w kraju. PGE kilka dni temu poinformowała o zamiarze kupna wszystkich akcji Polenergii. Oferuje 16,29 zł za walor, łącznie ok. 740,27 mln zł za całą firmę.

– Polenergia jest dla rodziny państwa Kulczyk inwestycją długoterminową. W związku z tym nie zamierzają odpowiedzieć na ogłoszone wezwanie do sprzedaży akcji – tłumaczy w komunikacie KI.

Fundusze chcą więcej

Deklaracja głównego akcjonariusza stała się sygnałem do częściowej wyprzedaży akcji Polenergii. Jej kurs w poniedziałek spadał o 1,15 proc. Jednak i tak w okolicach południa inwestorzy za walor spółki Kulczyka płacili około złotówki więcej, niż daje PGE.

Analitycy od początku wskazują na oczekiwanie wyższej ceny. Zdaniem niektórych premia do pierwotnej wyceny powinna być przynajmniej kilkanaście procent wyższa. Fundusze twierdzą, że to nie wystarczy. Część z nich zmniejszyła zaangażowanie w Polenergii, kiedy ta pozyskiwała chińskiego inwestora finansowego. China CEE Investment kupował akcje spółki w lipcu 2014 r., płacąc po 33,03 zł za każdą. – Inwestorzy mogliby rozważyć sprzedaż swoich pakietów, gdyby cena w wezwaniu oscylowała między 25 a 30 zł za akcję – wskazuje przedstawiciel jednego z funduszy z akcjonariatu Polenergii.

Prawdopodobnie taka wycena zakłada już premię za wyjście z inwestycji. Jak tłumaczą przedstawiciele funduszy w rozmowie z „Parkietem", w długim terminie akcje Polenergii, która rozwija dziś wraz z inwestorem strategicznym najbardziej zaawansowane projekty farm na Bałtyku, mogą zyskać na wartości. Jednocześnie dostrzegają ryzyka.

– Przez ostatnie dwa lata widzieliśmy, co państwo może zrobić nawet z perspektywicznymi inwestycjami, jeśli rozwijane są one w sektorze regulowanym – zauważa jeden z naszych rozmówców. Ma na myśli przepisy uderzające w branżę odnawialnych źródeł energii, głównie farmy wiatrowe, ale też wypowiedziane lub uznane za nieważne umowy długoterminowe na sprzedaż tzw. zielonych certyfikatów.

Będą dalsze negocjacje

PGE nie zraża deklaracja rodziny Kulczyków. Zamierza kontynuować wezwanie, dając sobie czas na rozmowy z rynkiem (prawdopodobnie są już w toku i potrwają przez czerwiec; zapisy ruszają dopiero 13 lipca i kończą się 20 września).

Choć największy wytwórca energii deklarował dojście transakcji do skutku dopiero przy przejęciu i kontroli nad 66 proc. kapitału Polenergii, to już w treści wezwania sygnalizował możliwość rezygnacji z tego warunku. Z kolei sugestia Kulczyków o braku zainteresowania rozmowami o wyższej cenie też nie do końca przekonuje rynek. – Zakładam, że to może być gra negocjacyjna obliczona na podniesienie ceny – mówi nam przedstawiciel jednego z funduszy. Także w ocenie Krystiana Kamyka z firmy doradczej A.T. Kearney przekonanie rodziny Kulczyków będzie wymagało dodatkowych kroków negocjacyjnych co do ostatecznej ceny. Samo wezwanie może z ich perspektywy być odebrane co najwyżej jako wstęp do negocjacji. – Zakładając podtrzymanie zainteresowania zakupem, PGE będzie zależało na porozumieniu, bo bez udziału głównego akcjonariusza, posiadającego pakiet większościowy, zamknięcie transakcji nie ma dla niej sensu – zauważa jednak Kamyk.

Zakłada też, że inwestorzy finansowi w Polenergii mogą być istotnie zainteresowani zbyciem pakietu jej akcji. – Może przeważyć chęć zainwestowania środków w biznes z bardziej stabilną perspektywą na wzrost, podczas gdy sektor odnawialnych źródeł – ze względu na obecne regulacje i sytuacjęe na rynku energetycznym – w średnim terminie raczej nie przyniesie kokosów, a może przysparzać wyzwań w zarządzaniu długiem czy sporów sądowych – argumentuje.

Ekspert podejrzewa, że Polenergia nie jest jedynym analizowanym projektem w PGE. – Bardzo prawdopodobne, że rozważane są również GPEC, ECO Opole czy ZE PAK. Dyskusje na różnych szczeblach w sprawie tych spółek miały już miejsce w poprzednich latach. Kolejne kroki mogą nastąpić jeszcze w 2018 r. – twierdzi Kamyk. Katalizatorem może być brak powodzenia wezwania na Polenergię.

Energetyka
Kluczowy etap finansowania atomu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Nowe elektrownie gazowe pod znakiem zapytania. Przegrały aukcje rynku mocy
Energetyka
Zimna rezerwa węglowa w talii kart Enei
Energetyka
Polska wschodnią flanką w energetyce? Enea proponuje zimną rezerwę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Energetyka
Kurs akcji Columbusa mocno spadał. Co poszło nie tak?
Energetyka
Branża OZE otwarta na dialog z rządem