Płynnie przechodzimy do warszawskiej giełdy. Wspomniał pan, że silny dolar może pomagać eksporterom. Są wśród nich duże spółki, między innymi KGHM. Czy myśli pan, że blue chips "obudzą się" i zaczną ciągnąć naszą GPW?
W grudniu już tak było, że to właśnie WIG20 okazał się koniem pociągowym warszawskiej giełdy i polskiego rynku kapitałowego. Ale musimy zwrócić szczególną uwagę na inwestorów portfelowych. Jedna sprawa do popyt generowany przez podmioty zagraniczne, które muszą lub chcą mieć polskie aktywa w swoich koszykach. Druga rzecz to popyt wewnętrzny. Giełda powinna być miejscem na pozyskiwanie kapitału i lokowanie długoterminowych oszczędności. Nie wystarczy powrót zagranicznego kapitału na nasz parkiet, muszą wrócić również pieniądze z lokalnego źródła. To bardzo istotne. Spodziewamy się również, że w przyszłości oszczędności Polaków będą realokowane do funduszy inwestycyjnych. Na zbudowanie takiego popytu ze strony lokalnych inwestorów indywidualnych potrzeba jednak czasu.
Na razie jednak z funduszy akcji klienci TFI więcej wypłacają niż wpłacają. Myśli pan, że kolejne zwyżki warszawskich indeksów zachęcą inwestorów indywidualnych do tego, żeby lokować oszczędności w fundusze?
Na pewno będzie to zachęta. W Templeton Asset Management Poland TFI przyjmujemy jednak inną, długoterminową i szerszą perspektywę. Chcemy edukować rynek, uczyć inwestowania. Przy tak niskich stopach procentowych, jeżeli jesteśmy zainteresowani nie tylko przechowaniem, ale i pomnażaniem majątku, musimy choć trochę zaryzykować, przynajmniej część oszczędności ulokować w akcjach.
Ostatnio w środowisku zarządzających funduszami słychać coraz więcej głosów za tym, że w przyszłym roku rynki akcji będą się miały lepiej niż obligacje. Czy wy też tak uważacie?
Jeżeli chodzi o prognozy to muszę przytoczyć słowa sir Johna Templetona, który stwierdził kiedyś, że jedyną rzeczą, którą wiemy o przyszłości, jest to, że będzie inna od przeszłości. Trudno spekulować, czy akcje czy obligacje. Każdy inwestor ma trochę inną tolerancję ryzyka, różne cele, odmienny horyzont inwestycyjny. Oferta dla osób nieakceptujących ryzyka lub początkujących inwestorów, zawsze będzie oparta w jakimś stopniu na instrumentach dłużnych skarbowych lub korporacyjnych, niezależnie od tego, jakie są bieżące perspektywy dla rynków obligacji. Dopiero kolejnym krokiem może być dodanie funduszy akcji do portfela.