Fundusze zamierzają walczyć o zachowanie ulgi podatkowej (teraz nie muszą płacić podatku od zysku ze swoich inwestycji). Jej likwidację proponuje Ministerstwo Skarbu Państwa. Pomysły resortu zaniepokoiły ich akcjonariuszy. Wielu inwestorów chętnie kupowało wcześniej akcje NFI. Przyciągały ich nowe projekty realizowane przez fundusze (zwłaszcza deweloperskie) lub nazwiska znanych inwestorów, którzy weszli w ten segment rynku (np. Roman Karkosik).
Ile zapłacą inwestorzy
- Jeżeli nie uda nam się obronić ulgi, przeniesiemy się tam, gdzie warunki dla firm inwestycyjnych są korzystniejsze. Przecież wystarczy zmienić siedzibę - mówi prezes jednego z funduszy. Z naszych ustaleń wynika, że "przeprowadzkę" za granicę biorą pod uwagę przynajmniej trzy fundusze. Proszą o niepodawanie ich nazw. Rozważają też alternatywne rozwiązanie - utworzenie funduszy inwestycyjnych pod egidą TFI i przeniesienie do nich swojego majątku. W takim przypadku zniknie problem podatku.
- Zapewniam naszych akcjonariuszy, że zrobię wszystko, aby nie płacili podwójnego podatku - mówi Janusz Koczyk, prezes NFI Jupiter. Dlaczego zmiany zaproponowane przez resort skarbu są niekorzystne dla akcjonariuszy NFI? - To oznaczałoby podwójny podatek dla inwestorów - wyjaśnia Grzegorz Golec, prezes NFI Progress. W tej chwili sprzedając akcje NFI powyżej ceny nabycia, inwestorzy płacą 19-proc. podatek od zysków kapitałowych. Tyle samo zapłacą po likwidacji ulgi. Z tą różnicą, że wcześniej fundusze też będą musiały oddać fiskusowi 19 proc. swoich zysków z inwestycji. W rezultacie efektywna stopa podatkowa dla przedsięwzięć realizowanych za pośrednictwem NFI wzrośnie z 19 proc. do ponad 34 proc.
Teoretycznie spółki mogłyby uniknąć albo przynajmniej oddalić w czasie moment płacenia podatku, przenosząc przed wejściem w życie nowych przepisów aktywa po zawyżonych cenach do zaprzyjaźnionych podmiotów po to, aby później odkupić je ze stratą. Fundusze obawiają się jednak, że takie rozwiązanie zostałoby zakwestionowane przez fiskusa.