Jaki to piękny bąbel - nic, tylko znienacka przyłożyć igłę

To ciekawe, wiemy wszyscy, nawet laicy, że balansujemy na granicy ryzyka, ale - zapewne spętani żądzą zysku - liczymy, że nie spadniemy w przepaść. Nie my. Nie w tym przypadku. Nie tym razem

Publikacja: 20.06.2007 09:32

Czy ja się cieszę z niezwykle dobrej koniunktury? Po stokroć tak. Nie byłbym jednak sobą, gdybym w czasie, kiedy indeksy giełdowe biją kolejne rekordy, a gospodarka pędzi, nie wspomniał o zgoła czymś innym. O bąblu i igle. A właściwie o dwóch bąblach i igle.

Urocza, a przy tym mądra i przedsiębiorcza kobieta, z którą jadłem niedawno obiad, oznajmiła mimochodem, że zainwestowała w warszawskie kawalerki. Teraz czeka, aż ich cena odpowiednio wzrośnie. Obawia się jednak o los inwestycji, bo kupowała nietanio. I ma tego świadomość. Jak mówi - może to był nawet szczyt. Szczyt szaleństwa na rynku. Wspomniała nawet o bąblu spekulacyjnym. Po co jej ta przygoda z ryzykiem, podszytym strachem? A cóż wadzi skorzystać, choćby i na bąblu? Przecież ona liczy, że zdoła jakoś sprzedać nabytek, nim bąbel zostanie przekłuty. Nie tylko ona.

Od razu przypomniała mi się rozmowa kolegi podczas jego niedawnej wizyty u lekarza. Najpierw, jak dżentelmeni, dyskutowali o pogodzie, nie o pieniądzach. Ale doktor, znając profesję pacjenta, rychło zagaił o sprawy zasadnicze, wymieniając nazwy konkretnych spółek giełdowych. A że kupował akcje drogo, nie wolny jest od lęku. Wie, mimo nikłej znajomości rynku, że wiele spółek jest nad wyraz wysoko wycenianych. Cóż jednak to szkodzi, jeśli tylko cena akcji idzie dalej w górę? Trudno wysiąść z pociągu, kiedy wciąż pędzi w pożądanym przez nas kierunku. I kiedy widać, jak na kolejnych stacjach wsiadają nowi pasażerowie, gotowi czym prędzej zająć nasze miejsca.

To ciekawe, wiemy wszyscy, nawet laicy, że balansujemy na granicy ryzyka, ale - zapewne spętani żądzą zysku - liczymy, że nie spadniemy w przepaść. Nie my. Nie w tym przypadku. Nie tym razem.

Przykłady, które podałem na początku, nie są odosobnione. Stale słyszę o nowych. W tego rodzaju historiach dwie rzeczy uderzają mnie ze szczególną mocą. Pierwsza, że szeroko pojęte inwestycje znów zeszły pod strzechy; zajmują ogół, a w każdym razie - bardzo wiele osób. Nie chodzi nawet o to, że wielu z nas powierza pieniądze funduszom inwestycyjnym czy innym instytucjom zbiorowym, ale że wielu z nas na co dzień tak bardzo żyje tym, co się dzieje na rynku finansowym. Że tego coraz częściej dotyczą wieczorne Polaków rozmowy. I druga rzecz - że wśród inwestujących dominuje nad podziw trzeźwa ocena sytuacji. Coraz więcej osób z niedowierzaniem kręci głową. Świadomość ryzyka jest powszechna - to nowe zjawisko.

Tyle o balonie, a właściwie dwóch i wiedzy na temat ich istnienia. Pora na igłę. I tu by trzeba wrócić do właśnie wspomnianych kwestii - powszechności i świadomości, że w naszych inwestycjach wiele jest z pokerowych, hazardowych zagrywek. W tym jest i moc, i podstawowa słabość naszego rynku oraz obecnej hossy w dwóch wymienionych jego segmentach.

Wyobraźmy sobie przez chwilę - na próbę tylko, dla zabawy - co się będzie działo, jeśli pojawi się w naszych głowach świadomość, że z bąbla zaczyna uchodzić powietrze, że nawet na rynku nieruchomości można stracić, a run na akcje, niektórych przynajmniej firm, wygasa.

Wyobraźmy też sobie, że wielu przystępuje do realizacji

zysków. Że syk spuszczanego powietrza słychać coraz wyraźniej. Brrr... będzie się działo, prawda?

Ktoś musi jednak najpierw posłużyć się igłą. Pomyślmy przez chwilę, gdzie jest schowana. No, gdzie? Przyjmijmy, że klucz do rozwiązania naszej zagadki tkwi w naszych głowach. A wtedy wystarczy tylko posłużyć się głową...

Co z panią i panem, o których wspomniałem na wstępie? Kawalerki w Warszawie zawsze będą sporo warte - raz, że w Warszawie właśnie; dwa, że kawalerki; trzy, że popyt na mieszkania w naszym kraju szybko nie zmaleje. I choć niedawno, kiedy kosztowały dwa, trzy razy mniej, nikt się o nie jakoś nie zabijał, w dobie kredytów hipotecznych, wpychanych niemal na siłę do portfela oniemiałych z zachwytu klientów, zawsze znajdą się na nie amatorzy, zwłaszcza jeśli rozmiary bąbla się zmniejszą. Z akcjami nie będzie już tak łatwo. Śnieżna kula szybko A jeśli jeszcze tak się zdarzy, że w tym samym czasie potanieją kawalerki i akcje, tak jak w tym samym czasie drożały, to - to lepiej sobie tego nawet nie wyobrażać. Ale bądźmy szczerzy, jak pani, z którą zjadłem obiad, i pan, który leczył kolegę. Pytanie nie brzmi - czy, ale kiedy i jak bardzo ujdzie powietrze. A może nie?

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy