- Aby zaspokoić żądania m.in. pielęgniarek, trzeba zwiększyć dochody państwa. A żeby mieć większe dochody, trzeba podnieść podatki - powiedział premier Jarosław Kaczyński w piątek. Zapowiedział więc zwołanie w tej sprawie referendum. - Nie chcemy robić tego bez zgody społeczeństwa. Trzeba przeprowadzić referendum - dodał.
Jak wyjaśnił, nie chodziłoby o podwyżkę podatków dla wszystkich, ale dla najbardziej zamożnych. Z ust premiera padło stwierdzenie, że ministerstwo finansów już nad taką koncepcją pracuje. - Nie chodziłoby o podwyżkę górnej stawki, bo to byłoby nieskuteczne. Trzeba szukać innych rozwiązań - stwierdził premier.
Zwróciliśmy się do resortu finansów z pytaniem, od jak dawna trwają prace nad podwyżką podatków dla najlepiej zarabiających, ale nie udało się uzyskać żadnego komentarza. Pracownicy resortu wydawali się zaskoczeni oświadczeniem premiera.
Nie spodobało się ono przedstawicielom pracodawców. - Odbieram to jako zagranie polityczne - powiedział Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP "Lewiatan". - Propozycja rządu to pójście na łatwiznę przez przerzucenie problemu na kogo innego - powiedział Arkadiusz Protas, rzecznik BCC.
Nie wiadomo także, jak miałaby wyglądać podwyżka podatków dla najbogatszych bez podwyższania najwyższej stawki. Być może chodzi o zmiany w przepisach o ubezpieczeniu społecznym. Według nich, osoby, które zarobią więcej niż 30-